Pakt z diabłem-legenda…

W poprzedniej notce napisałam, że w zamku [ właściwa nazwa „w pałacu”‚] w Mosznej nie było windy, w czasach mojego tam pobytu, jako kuracjuszki. Należy się sprostowanie – winda była, lecz dźwig nie jeździ do dziś od śmierci właściciela zamku magnata Huberta von Thiele-Wincklera. Winda wjeżdżała do jego prywatnego apartamentu i biblioteki. Podobno on z diabłem cyrograf podpisał, że ten Lucyfer po jego śmierci nie dopuści do tego żeby tam kto windą wjechał! – opowiada legenda. Winda stoi, nie działa, popada w ruinę, bo nieczynna do dziś. Oto jedna z legend.

„Dźwig z legendą” – winda na zamku w Mosznej
 http://ewit.pl/dzwig:news-29.htm

Pakt z diabłem

„Miejscowa ludność z zachwytem i podziwem, patrzyła jak buduje się zamek w Mosznej. Tempo w jakim powstał (3 lata) było niewiarygodne nawet jak na XX w. wiek gwałtownego rozwoju techniki. Historia budowy urosła do rangi mitu. Skoro technicznie było to niemożliwie, to budowniczym musiały pomagać nadprzyrodzone siły. Tak pewnie narodziła się legenda, że właściciel musiał mieć pakt z diabłem!! Wiele późniejszych tragicznych i tajemniczych zdarzeń w dziejach właścicieli wyjaśniano właśnie w ten sposób. Również klątwą, która została rzucona na windę…. I winda już nie ruszy..”

„W 2006 r. inicjując z Rafałem Firgankiem akcję „Ratujmy zabytkowe windy” nie spodziewaliśmy się, że spotkamy się z takim zainteresowaniem. Odbierałem kilka razy w tygodniu telefony z całej Polski z zapytaniami dotyczącymi możliwości ponownego uruchomienia dźwigów, które dziesiątki lat stały nieeksploatowane. Któregoś dnia zadzwonił p. Eryk Klimek, przedstawiając się jako konserwator dźwigów ze Śląska. Upewniwszy się, że nadal zajmuję się zabytkowymi windami zadał mi dwa pytania w śląskiej gwarze, których nigdy nie zapomnę!. – Ma pan rodzinę ? – Mam – odpowiedziałem – A boi się pan diabła? – Nie boję się – uśmiechnąłem się pod nosem odpowiadając – To dobrze, bo mam dla pana ciekawą robotę. W Mosznej jest dźwig z lat 30-tych, który chciałbym uruchomić i dopuścić do eksploatacji. Co się jednak do tego zabiorę, to coś mi w tym przeszkadza. A to problemy ze zdrowiem, a to ze sprzętem . Pomoże pan, panie inspektorze? – A no pomogę – temat zaintrygował mnie. Tylko czemu dopytuje mnie pan o rodzinę – pytam? – Bo to się może różnie skończyć dla nas! – A co się takiego miało by stać – zastanawiam się pytając – A bo na tym dźwigu trzyma rękę Diabeł…. Dźwig nie jeździ od śmierci właściciela zamku magnata Huberta von Thiele-Wincklera. Winda wjeżdżała do jego prywatnego apartamentu i biblioteki. Podobno on z diabłem cyrograf podpisał, że ten Lucyfer po jego śmierci nie dopuści do tego żeby tam kto windą wjechał! – opowiada – Próbowano ja parę razy uruchamiać ale zawsze się to źle kończy dla tych co się za to zabierają. W latach 60-tych poprzednicy którzy wymieniali aparaturę sterowa mieli tragiczny wypadek samochodowy. Ja też, tylko co się go tknąłem to zaraz wyszło na mnie ciężkie choróbsko, ale się zawziąłem i powiedziałem – Albo ja albo on, to znaczy się ten Diabeł. Dźwig muszę uruchomić – stanowczo kończy. To co wchodzi pan w to panie inspektorze? – Wchodzę – zdecydowanie odpowiadam. Wybrałem się do Zamku w Mosznej tydzień później by razem z p. Erykiem Klimek przeprowadzić oględziny i wykonać ekspertyzę dźwigu. Ekspertyza dźwigu… (…) Przekonany, że należy działać jak najszybciej wróciłem do domu. Całą drogę powrotną z kolegą Rafałem Firgankiem rozmawialiśmy co należałoby zachować żeby w dźwigu zostawić jak najwięcej substancji zabytkowej. Diabeł powiedział pierwsze słowo.. Nie dane mi było zabrać się jednak za ekspertyzę od poniedziałku. Wracałem w pośpiechu i z lekkim przerażeniem po telefonie dzieci, że w dom uderzył piorun!! Popalone instalacje, spore koszty. Uff, dom się chociaż nie zapalił. Przez myśl przemknęło – a jaki to czort się za to zabrał… Jeszcze raz ostrzegł.  Po trzech tygodniach byłem gotowy z ekspertyzą. Siedziałem tego dnia do późna w biurze nad dokumentacjami. O tej porze kiedy już nikt nie dzwoni telefon jednak zatrzymał mnie, gdy już zamykałem pokój. Pan Eryk dzwonił dopytując czy ekspertyza gotowa, bo trzeba ruszyć roboty. Potwierdziłem że gotowa, że wyślę jutro i cieszę się że sprawy nabrały tempa. Jednak na moją prośbę i za zgodą dyrektora nie wysłałem tej ekspertyzy nigdy. Tego wieczoru po odłożeniu słuchawki wsiadłem w samochód i pojechałem do domu. Przy Rondzie Ofiar Katynia często stoją autostopowicze, tak było i tym razem. Ksiądz w sutannie bardzo energicznie machał. Zatrzymałem a gdy wsiadł wiedziałem, że będą problemy… Cuchnął jak kloszard, czuć od niego było alkohol. Kiedy zaczął grypsować już wiedziałem, że to recydywa i że przebrany jest w sutannę bo ucieka. Powiedział żebym jechał na autostradę, tam przed bramkami kazał mi się zatrzymać i wysiadł. Na odchodne rzucił, że tu to sobie już poradzi. Te dziesięć minut było jednym z najdłuższych w moim życiu… Trzeciego razu nie będzie Tych przypadków dla mnie i dla p. Eryka Klimek zaczęło być zbyt wiele. Dotarło do mnie że z jakiegoś powodu nie jest mi dane sprawę tego dźwigu zakończyć. Nie chciałem zmierzyć się z „trzecim przypadkiem”… Dźwig nadal czeka.. Dźwig w Musznej do tej pory nie ruszył. Czeka na firmę dźwigową, która podejmie się jego modernizacji. Czas działa na niekorzyść i należy się spieszyć. Jeżeli do Was ktoś któregoś dnia zadzwoni i zapyta czy macie rodzinę i czy boicie się diabła bo trzeba zmodernizować dźwig dobrze zastanówcie się zanim się zgodzicie….”

Moja historia z dźwigiem w Mosznej Leszek Fidelus Galeria zdjęć Zamku w Mosznej www.zamek-moszna.yoyo.pl

21 myśli na temat “Pakt z diabłem-legenda…

  1. No ładna historyjka. Trzeba poszukać jakiegoś ateisty w takim razie. Tylko wierzący w Boga , wierzą również w diabła.

    Polubienie

        1. A może oprócz ateisty i specjalisty jeszcze przydałby się egzorcysta??? Zważywszy, że opowieść datowana jest na 2006 rok a opowiada wydarzenia nie byle kto, bo specjalista, to musi to być jakaś nadprzyrodzona siła. Strach się bać tam przebywać, a ja tam byłam aż 21 dni. Wtedy tych legend nie znałam.

          Polubienie

          1. Aisab, jeśli zajmie się tym ateista, specjalista od dżwigów, nie będzie interpretował bzdurnych przypadków w ten sposób. I po prostu zrobi co ma zrobić, zamiast wymyślać usprawiedliwienia.

            Polubienie

            1. Okazuje się, że nie wystarczy pierwszy lepszy specjalista, musi być taki „ekstra” do zabytków, do tego jeszcze ateista. Chyba to nie takie proste, skoro tyle lat nie jest uruchomiona winda, a tam na wieże naprawdę wiele schodów trzeba pokonać. .

              Polubienie

              1. No cóż, jak się nie chce wynaleźć powód dla którego trochę zaoszczędzi się kaski, to można i wymyślić legendę. Jeśli to jeszcze przyciąga turystów to czemu nie 🙂

                Polubienie

      1. Pani Basiu pieje pani do mnie, proszę nie podważać mojej fachowości ,mam 40-letnią praktykę w zawodzie montera i konserwatora dżwigów osobowych zwane popularnie windami wiec znam się na fachu doskonale a co do wiary nie jestem fanatykiem.Pozdrawiam

        Polubione przez 1 osoba

        1. NIESAMOWITE ! i nie mam tu na myśli historii, czy legendy, ale pojawienie się Bohatera … tu „coś” ogonem, albo i skrzydłem, machnęło i Bohatera ściągnęło 🙂 Miło poznać specjalistę od dźwigów, szczególnie tych zabytkowych. Pięknym zabytkowym dźwigiem jeździłam w klasztorze w Krzeszowie … miód na serce i na dokładkę czynny 🙂
          ———
          w części klauzurowej się znajdował, więc bies niczego nie zmajstrował, już by mu tak siostrzyczki kota pogoniły !

          Polubienie

        2. Witam Pana Eryka 🙂 co za zaszczyt spotkał mój blog ; hurrra 😀 Miło mi Pana poznać 😀
          ani do nikogo nie „pieję” ani też do nikogo nie „piję”. Legenda jest opisana w internecie i nie ja jestem jej autorem, lecz Leszek Fidelus, więc nie pojmuję co mi się imputuje???
          W którym miejscu notki miałabym rzekomo podważać czyjeś kompetencje, fachowość bądź wiarę??? To nie mój problem- czy ktoś jest fanatykiem religijnym, czy nie, bo nie jest moją rolą oceniać cudzą wiarę, pobożność i religijność. Nie mój problem – czy ktoś jest fachowcem od wind czy innych specjalności, bo… do niczego nie jest mi potrzebne.
          Nie do wiary, że przypisuje mi się, a nawet ma pretensje, jakobym coś podważała???
          Wystarczy przeczytać notkę do końca aby natrafić na link, z którego historyjka zaczerpnięta.
          Tej opowieści wysłuchałam osobiście, a legendę „sprzedała” nam ją Pani przewodnik po zamku w Mosznej. Miałam sposobność bycia tam ponownie; ongiś jako kuracjuszka, a rok temu jako gość na urodzinach znajomej. To wszystko. Zatem drogi Panie > skargi i zażalenia proszę składać pod inny adres;
          pozdrawiam 🙂

          Polubienie

    1. Historia najnowsza 🙂 bo 2006 rok. Niestety, nie zakończona Happy Endem, bo winda nadal nie działa i niszczeje.

      Polubienie

  2. Ciekawe jaka jest przyczyna takiego ewentualnego skutku z cyrografu? Czyżby winda docierała w jakieś intrygujące miejsca z kolejnymi zagadkami. A może to jakaś ,,magiczna” winda, która zabiera pasażerów w chmury lub coś w tym rodzaju.

    Co do szczurów to te z kanałów faktycznie mogą być okropne. Ale te w domu trzymane jako zwierzątka domowe są nawet ładne. Zależy jeszcze jaka rasa i tym podobne sprawy.

    Też nie jadłem ratatuj, więc też nie mam jak się odnieść do tytułu tej animacji.

    Pozdrawiam!

    Polubienie

    1. Piotrze, czy byłbyś tak odważny i dociekał przyczyny aż do końca czyli wyjaśnienia sprawy? Ja tam wolę nie podpisywać żadnych cyrografów i trzymać się od złego z daleka. Mieszkałam tam przez 21 dni tylko dlatego, że nie znałam tej historii. A przecież i za moich czasów [gdy tam mieszkałam] zginęła biżuteria jednej kuracjuszce i…podobno nikt jej nie ukradł. Może to Lucyfer [odpukuję w niemalowane wymawiając to imię- żartuję], ją sobie zabrał jako własność ?

      Polubienie

  3. Tyle prawdy w legendzie ile legendy w prawdzie… Równoważy się … Może wbudować windę w innym miejscu?
    Basiu, jest nowy tekst w –
    Cała w niebieskim niebycie ab ovo
    Nad wprowadzaniem komentarzy jeszcze popracuję , mój wpisał się bez przeszkód.
    Miłego popołudnia – Krystyna

    Polubienie

    1. Nie wiem, czy w zabytkowym obiekcie wolno dowolnie sobie dobudowywać co się chce. Konserwator zabytków trzyma chyba na tym łapę;

      Polubione przez 1 osoba

        1. Otóż to – NIE WOLNO, a zamek w Mosznej jest zabytkiem i zewnątrz przepiękny. Jednak nie chciałabym tam mieszkać [zwiedzać owszem ] .

          Polubienie

    1. Warto tam pojechać gdy jest obchodzone święto azalii. Jeden feler, to ten, że wówczas są tam tłumy ludzi; pozdrawiam 🙂

      Polubienie

Możliwość komentowania jest wyłączona.