Anonimowe nauczanie przez telefon…

Dawniej, gdy odbierałam telefon, to grzecznie witałam – dzień dobry, po czym przedstawiałam się podając nazwisko. Od kiedy namnożyło się wielu teleankieterów, różnych wolontariuszy i….potrzebujących, a  szukających finansowego wsparcia, od tej pory tylko grzecznie – witam. W niedzielę zadzwonił telefon. W słuchawce głos anonima zadaje pytanie. Doznaję szoku. Po treści pytania rozpoznaję, że to świadek Jehowy [świadkowa]. Tego jeszcze nie grali, nowa metoda nauczania. Już nie od drzwi do drzwi, ale od numeru do numeru …telefonu. Z doświadczenia wiem, że jak do mnie przychodzą, to rozmowa z nimi zajmuje wiele czasu. A i tak rozstajemy się niezadowoleni, bo przecież nie da się w ciągu godziny „obrobić” całego Pisma Świętego. Kiedy głos pani w słuchawce stawał się coraz bardziej natrętny, nasunęła mi się myśl- jak długo będziemy blokować telefon???. Poza tym, miałam akurat gości. Nie miałam możliwości przełączyć na tryb głośno mówiący, aby i oni byli zorientowani w temacie. Poirytowana, starałam się grzecznie podziękować owej pani za telefon [miała możliwość bezpłatnego „wiszenia na słuchawce”], lecz z uporem maniaka nalegała, abym dała się jej wygadać.  A kiedy kategorycznie odmówiłam, argumentując, że dzwoni w niewłaściwym czasie to… zażądała zaproszenia do domu. Nie pozostawało mi nic innego, jak powiedzieć; „żegnam” i nacisnąć przycisk rozłączający rozmowę. Nowy, nowoczesny sposób świadków Jehowy; anonimowe nauczanie przez telefon.

O. Leon Knabit: Trzeba uważać na świadków Jehowy;

Trzeba sobie też zdawać sprawę z tego, że świadkowie Jehowy są nastawieni ofensywnie. Oni są bardzo mocni w ataku i często tak postępują, że poruszają jakiś temat i kiedy próbuje się go drążyć, to zaraz przeskakują na inny. I tak można mówić bez końca, bo Pismo Święte ma parę tysięcy stron, myślę o mniejszym formacie. Do końca życia byśmy nie skończyli przeskakiwać z tematu na temat. Dlatego należy spokojnie drążyć ten, od którego zaczęliśmy rozmowę, i zobaczyć, dokąd się jeszcze zgadzamy. Bo w wielu miejscach w Piśmie się zgadzamy, choć dość szybko rozpoczyna się inna interpretacja. Jest im też dosyć trudno odpowiedzieć na pytanie: a co było przed powstaniem świadków Jehowy? Przecież pierwsze księgi Pisma Świętego powstały jeszcze przed narodzeniem Chrystusa. Kanon ksiąg świętych powstał w pierwszych wiekach chrześcijaństwa i został zamknięty na Soborze Trydenckim w XVI w. A świadkowie Jehowy zaczęli swoją działalność dopiero w XIX w. kiedy zada się to pytanie, wtedy jakoś się gubią w wywodach. Nie potrafią odpowiedzieć. Czyżby nie było przez te wszystkie wieki prawdziwego Kościoła? Czyżby nie było autentycznego tłumaczenia Pisma Świętego? Przecież Pismo Święte wzięli od chrześcijan. Nie mogli wziąć z innego źródła. I nie ma znaczenia, czy od protestantów, katolików, czy prawosławnych. Zależy, gdzie się odszczepili od pnia chrześcijańskiego…”

„…Sprawa była jasna. Najmniej dawali radę wtedy, kiedy ich się prosiło o odpowiedź. Czyli, inaczej, kiedy ich się atakowało. Pamiętam, zwróciłem im też kiedyś uwagę na prywatnym spotkaniu. Zaczęli mówić: „Ojciec Leon, ojciec Paweł, ojciec proboszcz, a w Piśmie Świętym jest powiedziane: Nikogo nie nazywajcie ojcem, prawda. Macie tylko jednego ojca, który jest w Niebie (Mt 23,9). Więc ja zapytałem: „Czy w ogóle nikogo nie wolno nazywać ojcem? Absolutnie”. „Tak, nikogo, bo Pismo Święte tak powiedziało. Pisma trzeba słuchać”. ”Dobrze, ale dzieci mówią „ojcze”, „tatusiu”. Im wolno?”. „Tak, bo on je spłodził”. Na co ja mówię: „No, ale jak nikogo, to nikogo. Ale jeśli chcecie, to są rozmaite rodzaje płodzenia. Można też i duchowo. Święty Paweł mówi wyraźnie: choćbyście bowiem mieli dziesiątki tysięcy wychowawców w Chrystusie, nie macie wielu ojców, ja to właśnie przez Ewangelię zrodziłem was w Chrystusie Jezusie (1 Kor 4,15). A więc jest ojcostwo duchowe”. To zaczęli szukać w Piśmie Świętym. Odnaleźli w Biblii Tysiąclecia i wtedy powiedzieli: „To my będziemy musieli się starszych zapytać”.

http://www.fronda.pl/a/o-leon-knabit-trzeba-uwazac-na-swiadkow-jehowy-1,111041.html

32 myśli na temat “Anonimowe nauczanie przez telefon…

  1. No to coś nowego z tym „nauczaniem” świadków przez telefon. Tylko jeśli ci świadkowie byli by z Twoich okolic i mieli by Twój nr. Telefonu to już było by skandaliczne kto ten nr. Udostępnił i jakim prawem się nim posługują. Czytałem treść notki o. Knabita, który jest trafnie napisany. Zwłaszcza godne uwagi słowa-„W wielu sytuacjach zwracają uwagę na autentyczne zło, które jest w Kościele. I teraz my, katolicy, jeśli nie zawsze znamy aż tak Pismo Święte, żeby swobodnie się w nim poruszać, przynajmniej w tych cytatach, które są przez nich podawane, a jednocześnie nieraz z zapałem bronimy Kościoła i jego ludzi wtedy, kiedy trzeba uderzyć się w piersi, to często w bezpośredniej dyskusji przegrywamy. I słabość naszej wiary powoduje, że albo się irytujemy, albo chętnie nadstawiamy ucha i mówimy: „Oni tak w gruncie rzeczy mają rację”. I potrafimy dać się zepchnąć z dobrej drogi, po której może niezbyt pewnie idziemy, rzecz fałszywej (to trzeba powiedzieć otwarcie), po której pewna grupa ludzi może iść z całkowitą pewnością.(…) A teraz weźmiemy katolików – kilka, kilkanaście tysięcy osób w parafii, to wiadomo, że też znajdzie się u nas pięćdziesiąt, sto, tysiąc, może dwa porządnych ludzi podobnych pod względem rygoru moralnego do świadków Jehowy. A poza nimi może być pięćset, sześćset ludzi nie na poziomie, którzy albo nie znają doktryny, albo reagują prostacko i grubiańsko na wszystko, co inne, nawet jeśli sami tego, co nasze, nie znają do końca i nie praktykują.” To trafne słowa o. Knabita potwierdzające jak katolicy są słabi w wierze. W sytuacji takiej ,że ci katolicy mogą nawet posiadać Katechizm Kościoła w domu lecz nigdy go nie czytali. Stąd grono świadków Jehowy tej zafałszowanej religii się powiększało z ułatwionej niewiedzy samych katolików.

    Polubienie

  2. Mirku – cieszy mnie, że skorzystałeś z linku i trafiłeś na wykład o.Leona Knabita. W nadziei, że inni także z tego skorzystają, zamieściłam ten link;
    pozdrawiam 🙂

    Polubienie

  3. spójrzmy na sprawę pozytywnie i zauważmy, że Świadkowie Jehowy są znakomitym obiektem do ćwiczenia asertywności na zaawansowanym poziomie… bo cóż to za sztuka po chamsku powiedzieć „nie” /w tym przypadku „nie chcę z Tobą gadać”/ albo sięgnąć po broń atomową w postaci Ostatecznej Riposty Wujka Stacha /cytuję: „sp….j!”/, tak potrafi każdy… to nie jest żadna asertywność… sztuką jest tak powiedzieć „nie”, by nie tworzyć złej krwi i rozstać się w miłej atmosferze…
    chyba mi podrzuciłaś temat na posta, jak nie zapomnę i będę miał czas/ochotę (niepotrzebne skreślić), to rozwinę go u siebie, bo jakoś tak dwa tygodnie temu zdybali mnie wychodzącego z domu i było naprawdę zabawnie…
    ale nawracanie przez telefon to dla mnie nowinka, jednak bardziej mnie w tym intryguje, dlaczego dopiero teraz na to wpadli?… no cóż, oni żyją w swoim hermetycznym i konserwatywnym światku, więc może to jest tak, że postęp techniczny dociera do nich z pewnym opóźnieniem?…
    p.jzns :)…

    Polubienie

    1. Muszę przyznać, że są bardziej operatywni i pomysłowi niż ja, bo nie wpadłabym na tego rodzaju rozwiązanie. Proszę spojrzeć na sprawę z drugiej strony; zakładając, że wzięli numer telefonu z książki telefonicznej [ albo od kogoś znajomego], to znają mnie z imienia i nazwiska, a czasami i adres [wraz z nazwą ulicy], zaś ja nie mam zielonego pojęcia z kim rozmawiam. Rozmawiasz z osobą występującą incognito. Czy ta metoda nauczania nie jest ciosem poniżej pasa? czy w tej sytuacji można mówić o kulturze osobistej? czy w takiej sytuacji osoba anonimowa nie psuje dobrej krwi?
      czy nie przyprawia o irytację? popatrz- miałam gości, a tu ktoś zawraca mi głowę [ cztery litery] swoim widzi mi się, bo jej się chce akurat w tym czasie nauczać? stresuje mnie telefonem, narusza mój mir domowy i zajmuje mi czas; delikatnie mówiąc – jest intruzem. A jeśli jeszcze nie reaguje na argumenty i upierdliwie przedłuża chęć rozmowy to….samo ciśnie się na usta, niecenzuralne słowo, napiszę delikatnie – spadaj, albo odczep się wreszcie, bo nie mam cierpliwości ani przyjemności z daną osobą [ANONIMEM] rozmawiać. Akcja rodzi reakcję, więc jeśli ktoś kulturalny i dobrze wychowany, to nie będzie na siłę uszczęśliwiał mnie swoimi naukami, jeśli mówię wyraźnie -NIE, NIE chcę, dziękuję.
      Tym razem wzięła mnie przez zaskoczenie, ale następnym razem po usłyszeniu takiego pytania, odkładam słuchawkę. Nie będę się tłumaczyć anonimowi, dlaczego nie mam ochoty robić za słuchacza. Z doświadczenia wiem, że im więcej tłumaczysz, tym bardziej stają się nachalni i upierdliwi. Prowokują do dyskusji, a oni przychodzą w konkretnym celu -NAUCZAĆ, nie słuchać.

      Polubienie

      1. akurat co do numeru, to wcale nie muszą go skądś brać i wcale nie muszą znać Twoich danych… w klasycznym telemarketingu polega to na tym, że wybiera się numery według naturalnego porządku liczb i jak taki telefon nie istnieje, to próbuje się dalej…
        co do anonimowości, to gdy taki Ś.J. puka do drzwi, to nie wyskakuje z papierów, by się wylegitymować… chociaż faktycznie jest to pewien pomysł, by w takim przypadku zapytać gościa; „a z kim mam przyjemność rozmawiać?”… bo dlaczego nie?…
        rozumiem, że zadzwonili do Ciebie na stacjonarny?… w tym temacie, to my właściwie w domu wcale tego telefonu nie odbieramy, bo prawie na sto procent jest to telemarketer… telefon sobie jest, bo jest, w pakiecie razem z kablówką i internetem… przydaje się tylko w nagłych wypadkach, gdy np. komórka się gdzieś zawieruszy, wtedy dzwonimy ze stacjonarnego i szukamy „na słuch”…
        natomiast sporadycznie w przypływie nadmiaru dobrego humoru zdarza mi się taki telefon odebrać i odpowiadam „po wietnamsku”, czyli „tia… tu nie mówić polśki”… pojęcia nie mam, co się wtedy dzieje po drugiej stronie słuchawki, ale mam zabawę, gdy sobie wyobrażam minę tej osoby…

        Polubienie

        1. Rozbawiłeś mnie tym „„tia… tu nie mówić polśki”” muszę to zastosować zamiast się irytować 🙂
          świadkowie Jehowy nie mają w zwyczaju przedstawiać się ; oni od razu „z buta”; totalny brak kultury; od razu atak. Albo odgadniesz z kim masz do czynienia, albo…musisz się domyśleć. Jeśli nie reagujesz na dzwonek, to walą do drzwi jakby się gdzieś paliło. Gdy zwróciłam uwagę, że nie łomocze się do cudzych drzwi to mieli wytłumaczenie, że myśleli iż dzwonek nie działa.
          Fakt – zadzwoniono na telefon stacjonarny, ale mamy ten numer od ponad 40 lat, dlatego znajomi i rodzina właśnie na niego dzwonią. Gdybym miała takiego czuja, odgadywała, że telefonują telemarketerzy, żebracy, naciągacze i…świadkowie Jehowy, to bym nie pędziła jak na zapalenie płuc do aparatu telefonicznego z duszą na ramieniu, w napięciu – kto dzwoni i w jakim celu.

          Polubienie

          1. rozumiem, różne bywają podejścia do telefonu stacjonarnego… myśmy już otoczenie nauczyli, że szkoda czasu na dzwonienie do nas na ten numer, nie podajemy go nikomu nowemu, więc stąd ta prawie stuprocentowa pewność, kto może dzwonić…
            ale ze względu na to „prawie” sporadycznie zdarza mi się go odebrać… bo może dzwonić jakiś mocno dalszy krewny lub znajomy, który po prostu nie zna tej sytuacji, bo niby skąd ma znać?…

            nie umiem zwerbalizować, jak rozpoznać Ś.J., bo rozpoznaję ich czysto intuicyjnie… po prostu podświadomość odwala całą robotę, rejestruje różne detale, o których na poziomie świadomym nie mam zielonego pojęcia i nawet nie staram się tego nazywać…

            Polubienie

            1. Raz zdarzyło mi się intuicyjnie rozpoznać świadków Jehowy, a to byli kontrolerzy [inspektorzy]; podpadłam na całego. Charakterystycznym znakiem rozpoznawczym świadka Jehowy jest to, że nie powie dzień dobry, nie przedstawi się, od razu zagaja rozmowę od pytania dotyczącego światopoglądu [mają te pytania zapisane w swoich Strażnicach]; zaś ja nie bawię się z nimi w ciuciubabkę; informuję, że ich rozgryzłam i znam cel ich wizyty- NAUCZANIE.
              Jednak najbardziej wkurzam się, gdy mówię NIE, a oni swoje; to gwałt w biały dzień 🙂

              Polubienie

              1. no, nie bardzo… ostatnie dwa kontakty ze Ś.J. jakie pamiętam rozpoczynały się od „dzień dobry” z ich strony… akurat na tą formułkę powitalną w realu jestem dość wyczulony… o światopogląd też nie padło pytanie… no, i bardzo dobrze, bo ja nie używam jakiegoś jednego słowa na określenie swojego… przy tym ostatnim kontakcie dziewczyna zapytała mnie „co to jest szczęście?”, poprzedzając prośbą o chwilę rozmowy…
                resztę może opowiem detalicznie w poście /jeśli go popełnię/, teraz tylko ograniczę się do takiej ciekawostki, że w obu przypadkach zagaiła do mnie najatrakcyjniejsza kobietka z całej grupki… zapewne przypadek, niemniej jednak pamiętam…

                oczywiście, że intuicja nie zawsze daje jasne komunikaty, a może to my nie potrafimy jej zawsze zrozumieć?… język wewnętrzny podświadomości.jest zupełnie inaczej skonstruowany, niż język świadomości…..

                Polubienie

            2. No i wszystko jasne > „w obu przypadkach zagaiła do mnie najatrakcyjniejsza kobietka z całej grupki… „

              Polubienie

              1. wszystko, czyli co?… toć pisałem, że to tylko przypadek… jednak można też to rozumieć tak, że to oni wykazali się intuicją… wyczuli mój słaby punkt i wysłali odpowiednią delegatkę :D…
                ale to by znaczyło, że może faktycznie trzeba się ich bać?…
                lol…

                Polubienie

              2. Tak to zrozumiałam; „…wyczuli mój słaby punkt i wysłali odpowiednią delegatkę…”
                a tam zaraz bać 🙂 dawniej powiadano, że bać się należy „ciemnego luda” 🙂
                jeśli masz poczucie humoru i …cechuje Cię cierpliwość, to sobie z nimi podyskutujesz.
                Tylko niektóre osoby ze świadków Jehowy są namolne, upierdliwe i natrętne [z tupetem];
                zawsze istnieje więc szansa, że na takie nie natrafisz.

                Polubienie

  4. No z tym telefonicznym nauczaniem to mnie naprawdę zaskoczyłaś…
    Co zaś do Świadków Jehowy, ich siła tkwi w tym, że my – chrześcijanie, katolicy – nie znamy dobrze pisma świętego, więc tak łatwo im nas wyprowadzić w pole. Fajny ten tekst ojca Knabita, nie czytałam go wcześniej.

    Polubienie

    1. Sama byłam zszokowana nową metodą nauczania [telefoniczną] przez świadków Jehowy. Toteż informuję o tym na blogu, aby inni byli przygotowani na taką ewentualność. Doprawdy – jakoś trudno jest mi zrozumieć sens takich rozmów telefonicznych. Niby zadano mi pytanie, ale już dopchać się do głosu było ciężko. Wzajemnie wchodziłyśmy sobie w zdanie. Ledwie zaczęłam coś mówić, a już mi przerywano. Być może wielu katolików nie zna Pisma Św. ale to i tak nie ma wielkiego znaczenia w kontaktach ze świadkami Jehowy, gdyż oni są szkoleni i nastawieni na NAUCZANIE, a nie na słuchanie. Taka dyskusja to [po śląsku]; „daremny futer” – szkoda czasu. Jednak oni muszą wyrobić określoną ilość godzin na nauczanie, dlatego są tak namolni.

      Polubienie

  5. Ach, lubisz tych Świadków Jehowy, krew Ci szybciej krąży, neurony iskrzą, zaś taka rozmowa pobudza lepiej od KAWY. Tylko, nie udawaj, że tego nie lubisz. No, niewątpliwie jest to jakiś rodzaj porno, bo można obnażyć albo miałkość rozumowania ŚJ, albo własną niewiedzę z pisma, ale …. Można to lubić, ale dla mnie strata czasu, a czas wolę tracić na tysiące innych sposobów.

    Polubione przez 1 osoba

    1. Pewnie, że lubię [nie tylko ] świadków Jehowy i Ciebie także 🙂 Daję Ci słowo, że gdyby mnie nie „szterowali” i głowy mi nie zawracali, nie wspomniałabym o nich słówkiem. Między innymi, po to mam bloga, aby na nim dzielić się swymi spostrzeżeniami. Gdybyś przeczytał uważnie notkę, to byś pojął, że jedynie narzekam na ich namolność i „pomysłowość” w upierdliwości. Nie obnażam [ani ich ani siebie] miałkości rozumowania, ani niewiedzę. Jedyne co mi doskwiera, to fakt, że mnie „gwałcą” w biały dzień na siłę wciskając mi ich przeżuty i zatruty pokarm duchowy, zaś ja się bronię przed tym, w dostępny mi sposób.
      O ile mnie pamięć nie myli- to „jakiś rodzaj porno” bardziej kręcił Ciebie niż mnie.
      Jeśli Tobie to nie pasi, to nie musisz czytać bloga Basi ; paniał ??? 🙂

      Polubienie

  6. Oj, żartowałem tylko. Od razu znać, że rozmowy ze Świadkami Jehowy Ci nie służą, a skoro nie służą, po co z nimi gawędzić godzinę czasu? Masz wyrzuty sumienia? DOWÓD: „Jeśli Tobie to nie pasi, to nie musisz czytać bloga Basi”. Tak ostro jeszcze nigdy mi nie odpisałaś. A z drugiej strony, przynajmniej nie wstydzą się swojej wiary, czego o wielu katolikach, nie można powiedzieć.

    Polubienie

    1. A gdzie tam ostro odpisałam- wydaje Ci się; ja sobie tak żartuję [rymuję], gdy ktoś mi dogryza 🙂
      Na Twój żart odpowiedziałam tym samym, więc jesteśmy kwita, czy nie?
      Jakie tam wyrzuty sumienia? Czemu godzinę z nimi się gawędzi? bo niektórzy [nie wszyscy] są wyjątkowo namolni; mają już przygotowane odzywki, gdy ktoś ich zbywa. Przykład zarzutu; katolicy na rozmowy o Biblii, to nie mają czasu, ale na plotkowanie przy kawie [wódce], to tracą godziny; to tylko jeden przykład, a podobnych zarzutów dane mi było usłyszeć wiele i to nie raz. Nie interesuję się – na co świadkowie Jehowy tracą czas albo jak go spędzają, zaś oni nadgorliwie interesują się katolikami.

      Przecież oni nie będę sądzeni z moich czynów, więc dlaczego się mną interesują i robią ze mnie alkoholiczkę??? pomówienie jest grzechem. Ich łażenia od drzwi do drzwi; od telefonu do telefonu nazwałabym nie tyle „nie wstydzeniem się wiary” lecz narzucaniem innym swej wiary. To jest właśnie to uszczęśliwianie na siłę przeżutym [przez ichniejsze ciało kierownicze], zatrutym pokarmem duchowym, a gdy ktoś nie chce być otruty, to ma m.in. w Tobie wroga. Jeśli im ten pokarm służy – wolny wybór, ale mnie niech dają spokój. Ot i…tyle, a może aż tyle ??? bronię swego prawa do wolności wyznania, nie lubię być…molestowana również światopoglądowo; paniał???

      Polubienie

      1. Bo to w przypadku świadków Jehowy jest biznes. Coś w rodzaju piramidy finansowej. Jeśli miałaś do czynienia z gośćmi z Amway’a to jest podobny sposób. Więc, Tobie spokoju nie dadzą, nie licz na to. Tu chodzi nie tylko o zbawienie, ale o grube pieniądze.

        Polubienie

        1. Zbyszku- póki świadkowie Jehowy są taktowni i grzeczni [uprzejmi] to ich szanuję. Niech sobie kręcą ten swój biznes. Mnie to nie razi. Kobieta, która zadzwoniła do nich nie należy. Takie osoby burzą mi krew swym tupetem;
          pozdrawiam 🙂

          Polubienie

  7. Witaj Basiu.
    Świadków Jehowy „przerobiłem” już dosyć dawno i teraz nie mam z nimi żadnego problemu.
    Gdy zapukają do drzwi,to im grzecznie dziękuję i do widzenia.
    Z nauczaniem przez telefon nie spotkałem się,ale tu także zasada działania jest moim zdaniem prosta.Można się rozłączyć.
    Publicystykę Ojca Leona polecam,także jego bloga.
    Pozdrawiam serdecznie.

    Polubienie

    1. Józefie> nie wszyscy świadkowie Jehowy tak łatwo odpuszczają. Kobieta, która do mnie zadzwoniła [ po raz pierwszy to miało miejsce] należy właśnie do tych upierdliwych osób. Już sam ton głosu był pretensjonalny i narzucający jej wolę. Może niejednego poirytować. Dosyć często mam kontakt ze świadkami Jehowy i muszę przyznać, że postawy są różne.

      Polubienie

      1. Basiu,nie chcę być upierdliwy,ale chyba jak mawia klasyk:
        Muszem.
        Panie z telemarketów także nie odpuszczają.
        Nie spotkałem się jednak z sytuacją,żeby ta sama osoba po moim rozłączeniu rozmowy ponownie mnie „molestowała”.
        W przypadku kontaktów w realu.
        Co prawda zdarza się,że po mojej grzecznej odmowie niektórzy coś tam próbują dalej…
        Ale nie przeszkadzają mi przy zamykaniu drzwi przez wkładanie tam np. nogi,ani także ponownie nie dzwonią lub tłuka w drzwi pięściami itp.itd .

        Polubienie

        1. Józefie- nie jesteś upierdliwy; masz prawo wyrazić swoje zdanie. Jeśli chodzi o wizyty świadków Jehowy w realu, to co rusz przychodzą inni, więc trudno wyegzekwować prośbę, aby dali mi spokój. Ich Salę Królestwa mam pod nosem, więc gdy tylko zapragnę ich nauk, to sama się pofatyguję do nich. Nie wiem, jak będzie z telefonami, gdyż dopiero jedna pani świadek Jehowy była tak operatywna i… upierdliwa. Sam głos wydawał mi się znajomy, ale nie dałabym głowy, że kobietę znam. Czy nadal będą wydzwaniać ? oby nie, bo nie mam cierpliwości …

          Polubienie

  8. Propozycję takiej rozmowy, zrywam od razu, uśmiecham się i mówię, że jestem katoliczką i przekonań nie zmieniam, życzę miłego dnia i sprawa zamknięta.
    Jeśli to nauczanie prowadzą w dobrej wierze, to nie można mieć pretensji , gorzej gdy zaczynają być nachalni albo przychodzą nie w porę, a tak najczęściej jest, to może denerwować.
    Nie otrzymałam takich propozycji przez telefon, za to często zaproszenia na różne okazje… i wróże przysyłają sms-y z głupimi tekstami, by odpowiedzieć płatnymi, od razu usuwam.
    Basiu, odpowiedziałam w blogspocie. Krystyna

    Polubienie

    1. Ta notka jest ostrzeżeniem i przestrogą. Mogą zadzwonić do każdego z nas, kto ma telefon stacjonarny; na komórkę trudniej; pozdrawiam 🙂 –

      Polubienie

  9. Ciekawa sprawa. Widać, że coraz szersze kręgi związane z różnymi środowiskami religijnymi czy związanymi z innymi kościołami niż KK poszerzają swoje techniki o nowoczesne rozwiązania. Parę razy jak szedłem do urzędu pracy mijałem świadków Jehowy, nawet miałem taką myśl, by przystanąć i posłuchać co mają do powiedzenia. Jednak po chwili odpuściłem. Bo bardzo szybko bym ,,zmiękł”. Rozmowy na temat religii mogę prowadzić ale na dużym stopniu ogólności. Przy wchodzeniu w szczegóły niestety szybko bym się zgubił. I wtedy po co by mi to było?

    🙂 Takie rozwiązanie jest całkiem dobre. Jak już kupisz swój rower z licznikiem to możemy zacząć wirtualne zawody.

    To całkiem ciekawe zdarzenie musiało być. Te fontanny mają teraz tak fantazyjne kształty, że głowa mała.

    Pozdrawiam!

    Polubienie

    1. postęp techniczny można tylko opóźnić, ale wygrać z nim nie można… nawet Amisze mu się poddają i co poniektórzy z bryczek przesiadają w samochody…

      Polubienie

      1. PKanalia >niektórzy starają się usilnie nadążyć za postępem technicznym. Przyznaję się bez bicia- nie nadążam i zostaję daleko w ogonie; w moim wieku łatwo przecenić swe możliwości i …dostać zadyszki 🙂

        Polubienie

    2. Piotrze > sprawa to raczej przestroga, aby być przygotowanym na tego rodzaju numery. Dla mnie to było zaskoczenie. Podobno najlepszy sposób na wygraną, to atak przez zaskoczenie.
      pozdrawiam 🙂

      Polubienie

  10. Nie rozmawiałam ( od kilku lat nie mam telefonu stacjonarnego) przez telefon z osobami, z którymi nie chciałam rozmawiać mimo, że nalegały. Ankieterzy, panie zapraszające na bezpłatne pokazy, przedstawiciele banku, grzecznie, ale szybko, jednym słowem kończyłam z nimi rozmowę. Teraz mam spokój, zlikwidowałam telefon i nawet za darmo, bez abonamentu, nie chciałabym go mieć.
    Od jakiegoś czasu zauważyłam w Poznaniu, że świadkowie Jehowy stają z regalikiem w którym jest ich prasa, książeczki w newralgicznych punktach naszego miasta.Są to zazwyczaj ludzie młodzi, nie nagabują nikogo, czekają cierpliwie aż ktoś zainteresowany podejdzie do nich. Od dłuższego czasu ni chodzą też po domach. Dawniej, najczęściej w niedzielę, w godzinach mszy w kościele odwiedzali mieszkanców, proponując rozmowę na temat Biblii.
    Pozdrawiam serdecznie Aisab:)

    Polubienie

    1. Elżbieto > telefon stacjonarny jest nam niezbędny, gdyż rodzina i znajomi ten numer zakodowali; a poza tym mamy na nim internet. Telefon komórkowy ma ten plus, że wyświetla się numer, z którego ktoś dzwoni. Mój stacjonarny nie ma takiej opcji [ani sekretarki]. Toteż czasami biegnę, aby zdążyć odebrać, a tu potem takie „kwiatki”.
      Mnie nie przeszkadzają świadkowie Jehowy, ja ich lubię i szanuję, dopóki mi nie zawracają głowy.

      Polubienie

Możliwość komentowania jest wyłączona.