4 czerwca…

Jest wysłany przez Niemców do Polski”. Rzecznik PiS ostro o Tusku

Donald Tusk przyjechał do Polski z określonym zadaniem – podkreśla rzecznik PiS Rafał Bochenek, wskazując na powiązania między byłym premierem a szefową KE Ursulą von der Leyen.

Bochenek o Tusku: Wprowadził wiele negatywnych emocji, agresji, hejtu

Niemcy, można powiedzieć, grają w otwarte karty, Donald Tusk przyjechał do Polski z określonym zadaniem, z określoną misją –podkreślił dalej polityk. – Mam takie wrażenie troszeczkę (…) że oni (politycy PO – red.) chyba zmierzają do wywołania jakiegoś napięcia takiego wyjątkowego, społecznego w Polsce, nie wiem, jakiejś wojny domowej chcą – stwierdził rzecznik.

https://wordpress.com/post/blogaisab.wordpress.com/19701

Tusk jest podwójnym agentem, raz rosyjskim – ramię w ramię z Putinem, a innym razem niemieckim za stanowiska w Unii, podsumowując ( co się opłaca), ale – zawsze przeciwko Polakom i Polsce, są na to obecnie (agresja) i dowody z przeszłości – wystarczą filmiki z Putinem ( jawna współpraca z Rosją taka jaka jest tzn. ludobójstwo i morderstwa w Pakistanie i Czeczenii) i Merkel. To są himalaje hipokryzji polityka, który tylko udaje Polaka. Tusk to człowiek Berlina i Moskwy i nie tylko on, także ci co sprzedali się za kasę i za stanowiska. Ich cel- wywołać wojnę domową w Polsce, dlatego podburzywszy lud i wzbudziwszy nienawiść do PiS-u,

4 czerwca wyjdą na ulicę. Zagranica i ulica obali polski rząd. Kto będzie się z tego najbardziej cieszył???

Kolejna prowokacja…

Poseł Konfederacji Grzegorz Braun przerwał wykład Jana Grabowskiego. Wydarzenie zorganizował Niemiecki Instytut Historyczny

Działalności 5 kolumny – Niemieckiego Instytutu Historycznego w Warszawie kierowanego przez Czecha dyrektora – Milosa Reznika.

We wtorek w siedzibie Niemieckiego Instytutu Historycznego odbywał się wykład prof. Jana Grabowskiego, mieszkającego na stałe w Kanadzie historyka i badacza Holokaustu, oskarżanego o manipulacje historią relacji polsko-żydowskich. Celem wykładu miało być pokazanie „prób zafałszowania historii Holokaustu, których wspólnym mianownikiem jest chęć ochrony swoiście rozumianego dobrego imienia narodu polskiego”. Wykład został zorganizowany przez Niemiecki Instytut Historyczny w Warszawie i Wydział Historii Uniwersytetu Warszawskiego.

Jednak badacz nie zdołał dokończyć swojego wystąpienia. „Nagle siedzący wśród publiczności Braun wstał z krzesła, podszedł do mównicy, po czym zniszczył mikrofon (uderzając go o stół) oraz wywrócił stojące z boku sali kolumny nagłaśniające” – opisuje Radio Zet.

Można deliberować nad najdziwniejszymi tezami historycznymi, ale zarzucanie Polakom brania udziału w Holocauście i to w niemieckiej instytucji na terenie Polski, to jest szczyt bezczelności. Z takimi tezami się nie dyskutuje.

Prawda jest jedna; To Niemcy napadli w 1939 r.na Polskę i nie mają żadnych praw do ocen, a tym bardziej do pisania historii na nowo.

To jest chore, że zezwala się na tego rodzaju zakłamanie historii w stolicy Polski. Czynienie z ofiar oprawców, to już szczyt ludzkiej głupoty i himalaje bezczelności.

Czyni to prof. Grabowski, Polak, tyle że z kanadyjskim paszportem i dla kasy [niemieckiej] zdolny popełnić każdą zbrodnię na historii. Co „mamona” robi z ludźmi??? Stają się „agentami” obcych interesów. Mamy WŚRÓD NAS wielu takich zdrajców…

Chcę wiedzieć…

Zmieniłam tytuł; przepraszam!

Prezydent mocno o Tusku: Wydawałoby się, że są granice pazerności na pieniądze

– Możecie być pewni, że dopóki ja sprawuję urząd prezydenta RP, w Pałacu Prezydenckim będzie realizowana polska polityka, kierująca się tylko i wyłącznie polskimi interesami – powiedział w trakcie spotkania z mieszkańcami Połczyna-Zdroju prezydent RP Andrzej Duda.

Prezydent podpisał w poniedziałek rano ustawę, na mocy której zostanie powołana komisja ds. zbadania rosyjskich wpływów w Polsce. Głowa państwa zdecydowała jednocześnie o skierowaniu tej ustawy w trybie następczym do Trybunału Konstytucyjnego.

W trakcie spotkania z mieszkańcami Połczyna-Zdroju prezydent Duda m.in. o liderze Platformy obywatelskiej Donaldzie Tusku, który był jednym z pierwszych polityków, którzy skrytykowali jego decyzję.

Nigdy nie zrozumiem jak można porzucić ważną w Polsce, ważny odpowiedzialny urząd po to, żeby pracować gdzieś w Brukseli. Nigdy tego nie zrozumiem. Są granice pazerności na pieniądze, tak by się mogło wydawać. Widać, że niektórzy ich nie znają! – stwierdził prezydent.

Komentując podpisanie ustawy Andrzej Duda podkreślił, że „politycy, którzy działali w interesie Rzeczpospolitej na przestrzeni ostatnich 16 lat, którzy realizowali polskie interesy, nie boją się ani żadnej komisji, ani żadnego trybunału”.

Wybuchła w ostatnim czasie burza związana z powołaniem w Polsce komisji ds. zbadania rosyjskich wpływów. Muszę powiedzieć, że nie bardzo rozumiem, jak kwestia zbadania rosyjskich wpływów na Polskę w ciągu ostatnich 16 lat miałaby zniszczyć polską demokrację. Raczej to rosyjskie wpływy mogłyby zniszczyć polską demokrację, a nie komisja, która będzie to sprawdzała – stwierdził polski prezydent.

Ja się nie boję, bo nie mam ku temu żadnego powodu. Realizowałem, realizuję i będę realizować polskie interesy, zawsze, bez ustanku i nikt mnie w tym zakresie nie zatrzyma – podkreślił.

Misjonarz ks. Marek Sobotta

Posłanie misyjne ks. Marka Sobotty

Ksiądz Marek Sobotta, jeden z misjonarzy diecezji opolskiej, od blisko pięciu lat jest duszpasterzem w Papui-Nowej Gwinei, którą często określa się „krajem nieoczekiwanych zdarzeń”. – Tutaj nigdy nie ma rutyny, zarówno jeśli chodzi o naturę i warunki pogodowe, jak i o relacje międzyludzkie – podkreśla misjonarz.

Jest proboszczem w parafiach Dagua i But w diecezji Wewak. W pierwszej parafii wioski położone są blisko siebie, druga jest bardzo rozległa i dotarcie do części stacji misyjnych wymaga wyprawy w góry czy pokonywania rzek, których brzegi nie są połączone mostami.

Przy opadach deszczu poziom wody bardzo szybko rośnie, dlatego łatwo można utknąć między rzekami, czasem trzeba czekać nawet kilka dni, aż woda opadnie. Raz już taką „blokadę” przeżyłem – opowiada ks. Sobotta. – Dlatego zawsze trzeba mieć ze sobą zapas wody pitnej i żywności – dodaje.

Dwa lata temu zachorował na malarię. Malaria, zwana także zimnicą lub – dawniej – febrą, stanowi główną, infekcyjną przyczynę śmierci osób podróżujących do tropiku. Początkowe objawy malarii są zwykle niecharakterystyczne, a brak właściwej diagnostyki i leczenia zarażenia zarodźcem malarii może skutkować zagrożeniem życia. Ks. Marek ciężko znosił tą chorobę i był bliski załamania. Z dala od rodziny, od korzeni; w obcym kraju; wśród obcej mu kultury i w prymitywnych warunkach; w gorączce, cały obolały, bez siły do poruszenia się; nachodziły go różne myśli. Dopadła go depresja. Modlitwa…modlitwa…modlitwa [jego osobista, rodziny oraz parafian a także nasze wsparcie modlitewne] chyba została wysłuchana, gdyż powrócił do obowiązków i dalszego pełnienia misji.

Dziś, na urlopie, był gościem mojej parafii. Podał mi dłoń i na moje pytanie – czy mnie jeszcze pamięta? [wiem – głupie pytanie, bo co miałby odpowiedzieć?] odrzekł mi – ależ oczywiście!.

Mam swoją, związaną z nim, historię, której zapewne on nie pamięta. Ma prawo nie pamiętać.

Jako młody chłopak, licealista, był moim klientem wypożyczalni kaset VHS i filmów DVD. Zapisany był jako Marek Sobota. Któregoś dnia zjawił się i poprosił o korektę nazwiska. Przedstawił się – teraz jestem Marek Sobota przez 2 „t” . Uśmiechnęłam się. Moja mama z domu była też Sobota, ale przez jedno „t”, a więc to nie mój krewniak 🙂 .

Lubiłam prowadzić z nim rozmowy. Młody, sympatyczny, mądry, oczytany i bardzo ambitny. Przyszedł mi się kiedyś pochwalić, że charytatywnie działa jako „terenowy”[środowiskowy] dziennikarz radia [bodajże Radia Plus] i zbiera materiały do audycji. Nie potrafiłam mu zapodać żadnego tematu.

Po jakimś czasie awansował na przewodniczącego gazetki parafialnej. Z wielką radością mi to zakomunikował. [Chyba marzył aby być dziennikarzem]. A ja go zgasiłam, gdyż chlapnęłam, że moim zdaniem, funkcja przewodniczącego [obowiązek] powinna przypaść osobie duchownej, odpowiedzialnej za sprawy parafii. Obraził się. Chyba sprawiłam mu przykrość i zrobiło mi się głupio, dlatego dalej brnęłam, a właściwie to mu wykrakałam, że w przyszłości widzę go w roli księdza. Swym wyglądem i postawą; ruchy i mowa; kojarzył mi się z wikarym, o czym mu wspomniałam. A on chyba tego wikarego nie lubił, gdyż oznajmił mi, że jak już miałby zostać księdzem, to wzorowałby się na księdzu proboszczu [wysoko mierzył], a nie na wikarym, ale…. nie zamierza wstąpić do seminarium. To była chyba nasza ostatnia rozmowa. Co działo się z nim potem? nie wiem. Podobno wyjechał na jakiś czas do Niemiec.

Ur. 5 marca 1981r. święcenia kapłańskie przyjął 30 maja 2009 r. w Opolu czyli dopiero w wieku 28 lat.

2009 – 2012 wikariusz w Parafii Przemienienia Pańskiego w Opolu

2012 – 2013 wikariusz w Parafii św. Jana Chrzciciela i św. Mikołaja w Nysie

2013 – 2015 wikariusz w Parafii Matki Bożej w Raciborzu

2015 – 2017 wikariusz w Parafii Najświętszego Serca Pana Jezusa w Gogolinie

2017 – 2018 przygotowanie misyjne w Centrum Formacji Misyjnej w Warszawie

2018 – wyjazd na misje do Diecezji Wewak w Papui – Nowej Gwinei.

Dziś już nie musi wzorować się na proboszczu, bo sam jest PROBOSZCZEM. To zaszczyt, duma ale też bardzo odpowiedzialna rola. MISJA.

Misyjne kadry z Papui-Nowej Gwinei [zdjęcia]

https://opole.gosc.pl/gal/pokaz/6622254.Misyjne-kadry-z-Papui-Nowej-Gwinei/3#gt

W Papui-Nowej Gwinei powstało Centrum Muzyki „Manui”

Centrum Muzyki „Manui” to szkoła muzyczna i studio nagrań, które zostały zbudowane w prowadzonych przez ks. Marka Sobottę parafiach misyjnych Dagua i But.

https://info.wiara.pl/doc/8176657.W-Papui-Nowej-Gwinei-powstalo-Centrum-Muzyki-Manui

Ks. Marek Sobotta ma dalsze plany działalności; planuje szkołę zawodową dla dorosłych; dla kobiet i mężczyzn. Marzy mu się piekarnia dla ludności, aby mieli chleb, bo ich posiłkiem jest mleko i miąższ kokosowy. Dzieci głodne w szkole nie potrafią skupić się na nauce. Wobec powyższego swój urlop poświęca na zbieranie datków, dla pokrycia kosztów planowanych inwestycji w swoich parafiach dla poprawy bytu parafian. Czy uda mu się wzbudzić wśród tych biednych ludzi radość wiary i radość życia? Jest pełen optymizmu i nadziei. A ja szczerze mu życzę – SZCZĘŚĆ BOŻE!.

Demokracja to….ja!

To mówię Wam- ja- moher [z ksywy, bo moherów nie noszę ]; pisowiec bezpartyjny; no i do tego jeszcze gotowy do opiłowania przez opozycję – katolik. Skoro demokracja to ja, więc dołączę się do tego życzenia> D. Tusk do…Berlina. Nie potrzebna nam tu chłopina, nietęga jego mina [pomimo, że w towarzystwie „czarnych koszul„] , który się szarogęsi i panoszy, porządnych ludzi straszy. Co D.Tusk robi w polskim Sejmie? Podpiera kolumnę.

Będą tego bardzo żałowali”. Tusk straszy rządzących…” , bo demokracja to D. Tusk i wedle jego widzenia rządzący łamią „jego” demokrację; łamią „jego” konstytucję i chcą wskazać winnych [nawet nie pociągnąć do odpowiedzialności] demolki państwa i podporządkowania oraz uzależnienia naszej gospodarki od rządów Merkel i Putina.

Opozycja obrała bardzo skuteczną metodę na unikanie odpowiedzialności, również karnej. Kwestionuje legalność instytucji państwowych: rządu, sądów, prokuratury, policji itd. Wyjątek stanowią sędziowie zaprzyjaźnieni ze Sławkiem Neumanem lub szerzej z platformą. W ten sposób działacze platformy unikają odpowiedzialności, ale za cenę zniszczenia państwa. Gdyby doszło do sytuacji, że to oni obejmą władzę, to gwarantuję, że państwa nie naprawią. Co najwyżej Polskę sprzedadzą. KOMU? Kto zgadnie? Tylko… co z moim obiecanym mi „babciowym”???

Doszło do tego, że teraz ja [„moja” demokracja] mówi „mojemu” Prezydentowi RP – SPRAWDZAM.

Dziękuję Ci MAMO…

26 maja jest świętem naszych Mam.

Czy bogata czy biedna; MATKA JEST TYLKO JEDNA. Moja była biedna, ale i tak kochana, jedyna i najważniejsza osoba w moim życiu.

Na zdjęciu poniżej Mama w wieku ok. 95 lat. Dożyć tylu lat, w tak ciężkich czasach i warunkach, przy tak wielu nękających ją chorobach [ po operacji na raka przeżyła jeszcze ok.20 lat zanim zrobił przerzuty ] oraz tak biednym [bieda z nędzą to jej codzienność; robota…robota; tak wiele roboty i jeszcze okrutny los; a ile przy tym zmartwień i trosk…? wie tylko Bóg] i męczeńskim życiu; to...cud.

„Mamo, wołam Twoje imię.
Znowu jesteś przy mnie.
Jak za dawnych lat (…)

A ty, Mamo śpij,
Jeszcze noc, dobrze śpij.
Oooo Mamo…
Mamo
Oooo Mamo
Śpij… „ znicz

Pamiętam Mamo Twój testament.  Od poczęcia powierzyłaś  mnie opiece Maryi i…. za to Mamo kocham Cię najwięcej, bo MARYJA to najdoskonalsza MATKA… MAMO –jeszcze Ci nie powiedziałam, co powiedzieć chciałam, ale teraz… DZIĘKUJĘ CI MAMO!

Matka, która wszystko rozumie,
sercem ogarnia każdego z nas.
Matka zobaczyć dobro w nas umie,
Ona jest z nami w każdy czas…”       

[obrazek z netu]

Empatia…

Czym jest empatia?

Empatia to zdolność wczuwania się w niepowtarzalny świat myśli i przeżyć rozmówcy. To umiejętność popatrzenia na sytuację tej drugiej osoby, z perspektywy jej specyficznej historii i wychowania oraz w świetle jej obecnej sytuacji życiowej. To zdolność wczuwania się w to, co dla danej osoby oznacza jej istnienie, jej więzi z Bogiem i ludźmi, jej funkcjonowanie w świecie, w którym przyszło jej żyć.

Empatia polega na tym, by dać się wprowadzić w świat myśli i przeżyć drugiego człowieka tak, jakby wprowadzał nas do swojego mieszkania, by pokazać, jak wygląda ono od środka.

Empatia to jakby chwilowe „zamieszkanie” w świecie naszego rozmówcy po to, by zobaczyć, jak żyje się w takim świecie, jakie są jego rozmiary i perspektywy, co w tym świecie jest powodem do radości, a co niepokoi czy przeraża.

Empatia nie jest jednak tym samym co sympatia. Nie oznacza utożsamiania się z drugim człowiekiem i zgadzania się z nim we wszystkim, co myśli, przeżywa i czyni. Rozmówca nie potrzebuje lustra, w którym zobaczy swoje odbicie, lecz przyjaciela, który – jeśli trzeba – potrafi pomóc, doradzić, skorygować, upomnieć, a nie jedynie we wszystkim przytakiwać. Być empatycznym to wczuwać się w świat drugiego człowieka, pozostając sobą, czyli zachowując własny stopień dojrzałości, respektując własne przekonania i przeżycia.

Czy spotkaliście w życiu takiego PRZYJACIELA, który – jeśli trzeba – potrafi pomóc, doradzić, skorygować, upomnieć, a nie jedynie we wszystkim przytakiwać??? Czasami nie wystarczy z kimś zjeść przysłowiową beczkę soli, aby uznać go za PRZYJACIELA. Ja to mam w życiu pecha, gdyż z reguły byłam [i nadal jestem nawet w rodzinie] wykorzystywana, a gdy już nie byłam potrzebna i przydatna, to odstawiana na tor boczny. Ale…co mi tam, nie ma co rąk załamywać, ręce są niezbędne aby pomagać. Samo życie.

Warszawiacy zrobieni w…jajo.

Drogie to jajo, jak na mój gust 🙂

Wielkie jajo z warszawiaków na pl. Pięciu Rogów. Tak Trzaskowski marnuje publiczne pieniądze.

Jak podaje portal Telewizji Republika, na placu Pięciu Rogów w Warszawie została odsłonięta przed zaledwie kilkoma dniami instalacja o nazwie „Pisklę”, które w efekcie jest dużym niebieskim jajem, za… ćwierć miliona złotych.

Jak podali przedstawiciele tej partii jajo miało kosztować… ćwierć miliona złotych.

gigantyczne jajo; ma dwa metry wysokości i sześć metrów w obwodzie…

– Jajo jest kolejnym symbolem niegospodarności ekipy PO i skrajnej nieodpowiedzialności samego Trzaskowskiego – pisze portal Telewizji Republika.

Warto zauważyć, że władze Warszawy marnotrawią publiczne pieniądze na niepotrzebne wydatki, ignorując jednocześnie wnioski mieszkańców w sprawie infrastruktury i mobilności.

mp/portal tv republika, facebook, warszawa.naszemiasto.pl, media

Nie mój cyrk i nie moje małpy. „Widziały gały co wybierały”.

U nas takie jaja stanęły przed Wielkanocą, jako dekoracja.

Litości> ale nie za taką cenę. A i tak o mało burmistrz z tego powodu nie straciła stołka… z powodu „jaja”. Była nawet propozycja zrobienia referendum o odwołanie Pani burmistrz zarzucając jej rozrzutność. Uznałam, że robienie teraz referendum jest niedorzeczne, bo wkrótce wybory. Przeciwnicy Pani burmistrz niech sobie lepiej przygotują odpowiedniego kontrkandydata do wyborów, a nie robią kosztownego zamieszania, bo referendum to duże koszta, które narzucają…emocje. Jednak przeważnie jest tak; że wybiera się mniejsze zło. Zrobisz dekorację- źle; nie zrobisz dekoracji -źle. Wszak każdy widzi inne potrzeby. Nie jestem ani „za” ani „przeciw” Pani burmistrz, tylko nie cierpię marnotrawienia pieniędzy, w dodatku z naszych podatków.

„Bambik…”

„Bambik” to określenie niedoświadczonego gracza gier wideo, który popełnia podstawowe błędy i nie rozumie zasad gry. To chyba jestem „bambikiem”, bo nie rozumiem zasad wielu nowoczesnych gier.

Dbam o to, aby starzeć się z godnością i unikam hazardu, jak ognia. Choć gry wideo są modne, to przecież także mogą uzależniać. W życiu nie chodzi o to aby nadążać za modą, lecz…aby być sobą. Już sobie wyobrażam siebie wcielającą się w rolę koleżanki wnuczki. Byłby to Kabaret-Żenada.

Taki Kabaret-Żenada stwarzają nam politycy. Przykład;

Były premier D. Tusk chciał zabrzmieć „młodzieżowo” to sobie ironizował – „Mateusz, ale z ciebie bambik!” Żenująca, desperacka próba bycia młodzieżowym luzakiem. Tusk nim nie jest, warto starzeć się z godnością, a nie udawać, że jest się wymiataczem w Fortnite’a”.

Komorowski twierdzi, że Tusk skręcił w lewo, zaś on został w  centrum.

Nie ma znaczenia gadanie o tym, gdzie Tusk skręca. On nie ma żadnego programu, żadnej myśli, zasad czy wizji. On nie ma kręgosłupa. Chce rządzić. Jego ego jest wypełnione tą żądzą władzy, bo pragnie dominować. Chce sobie podporządkować wszystkich, bo nimi gardzi. Skręty w lewo, prawo czy stanie w środku nie wynikają z jego przywiązania do jakiejś idei. To tylko zwykła kalkulacja pod kontem spodziewanych korzyści. Tak samo nieustanne zmienianie zdania, czyli oszustwa, którymi nieustannie się posługuje – wszystko ma służyć zdobyciu władzy. Wokół siebie ma cynicznych cwaniaków, których przyciąga jak magnes. Można powiedzieć, że przyciąga element patologiczny, który czuje w nim bratnią duszę i pełne zrozumienie. To jest jego klientela, na której pragnie oprzeć swoje władanie, to są jego klakierzy. To taki „Bambik” uzależniony od polityki.