Rozdarte…

Rozdarte małżeństwa. Rozdarte serca. Rozdarte dzieci. Rozdarte…życie.

Ojciec po kilku latach małżeństwa zostawia żonę [wykształconą i inteligentną] oraz syna; wyjeżdża do Ameryki. Czy za chlebem? Chyba nie, bo tu nie mieli biedy. Tam sobie układa życie od nowa. Porzucona żona/matka dwoi się i troi, aby wychować syna i „dać” mu dobre wykształcenie. Jest jej bardzo ciężko wypełnić rolę matki i ojca, jednocześnie realizując się zawodowo, aby zarobić na utrzymanie. Stara się.

Syn  na studiach poznaje dziewczynę; miłość a po ukończeniu studiów ślub. Oboje mieli niezłą pracę i dobre wynagrodzenie. Żona urodziła mu trzech synów; a on zostawia żonę z dziećmi i swą schorowaną matkę pod jej opieką. Wyjeżdża do Ameryki, skuszony lepszym zarobkiem.  Kobieta musi pogodzić pracę zawodową, samotne wychowanie synów oraz opiekę nad teściową. Rozłąka sprawia, że…facet zakłada w Ameryce nową rodzinę. Rozwód nie jest mu do niczego potrzebny; więc nadal uchodzi za kochającego męża i ojca.  Może i kocha [nie wiem]…ale po swojemu.

Wnuknajstarszy chłopiec z  w/w trójki [mieszkając w wielkim mieście] zakochuje się w pięknej dziewczynie i… żeni się. Jego matka szczęśliwa, gdy na świat przychodzą dzieci, jej wnuczęta. Swój urlop oraz każdą wolną chwilę poświęca na opiekę nad nimi; [dziewczynka i chłopczyk] oraz teściową. Gdy zabrakło matki/babci [zmarła nie doczekawszy emerytury] młodzi rozwodzą się. Nie sprostali obowiązkom. Dzieci zostają przy  matce.  Chłopczyk ma 3 latka. Tak bardzo emocjonalnie związany z ojcem, że po każdej wizycie ojca, przy rozstaniu, dostaje histerii. Gdy jest się tylko świadkiem takiej sceny;  serce pęka, słowa grzęzną w gardle, a łzy same ciekną po policzkach. Dziewczynka [5 lat] po rozwodzie rodziców zamknęła się w sobie; cicha, milcząca, zalękniona, potulna i wycofana.  Krzywda jaka spotkała te dzieci, zapewne zostawi trwały ślad w ich psychice. 

Z ust cioci ojca tego chłopczyka usłyszałam; ” jak to dobrze, że siostra nie dożyła tego widoku i tej krzywdy dzieci, bo serce by jej pękło, wszak wnuczęta były jej całym światem;  mnie samej nie mieści się w głowie, że można taką krzywdę wyrządzić własnym dzieciom„.

Wina z ojca na syna, a nawet wnuka, zaś krzywda aż po prawnuka.

Dla wielu ludzi rozwód wydaje się najlepszym rozwiązaniem w sytuacji nieudanego małżeństwa. Rozwód niewątpliwie przeżywają sami zainteresowani, czyli rozwodnicy, ale największą traumę noszą dzieci. Dla maluchów rozstanie rodziców jawi się jako coś odwracalnego, do naprawienia i bardzo długo żyją nadzieją, że wszystko wróci do „normy”. Dla dorosłych rozstanie jest szansą na kolejny udany związek, dla dzieci rozwód rodziców, to żadna szansa. Większość szkrabów bardzo źle znosi rozstanie mamy i taty.  [Co prawda, podkreśla się zalety rozwodów w sytuacji, kiedy dziecko w rodzinie doznawało krzywd i cierpień z powodu alkoholizmu, narkomanii, hazardu czy przemocy domowej. Rozwód może być wówczas metodą na zakończenie rodzinnego koszmaru]. W większości przypadków jednak rozwód to ogromny szok dla dziecka, które zaczyna się obwiniać za rozpad związku swoich opiekunów. Dziecko nie jest w stanie pojąć dylematów dorosłych.  Nie da się przejść przez rozwód bez szwanku. Nawet jeśli dziecko nie daje po sobie poznać, że przeżywa rozstanie rodziców, to w głębi jego serca dzieją się rzeczy nie do wyobrażenia.

Rozdarte małżeństwa. Rozdarte serca. Rozdarte dzieci. Do którego pokolenia ta krzywda raz zadana wyciskać będzie piętno „niekochania” ? Cierpkie owoce rozstania.

20 myśli na temat “Rozdarte…

    1. „W razie czego” lecz życie pisze różne scenariusze i nie przewidzi się owego „w razie czego”.
      Zaś mnie się widzi, że to może być tak; „czym skorupka za młodu nasiąknie….”

      Polubienie

  1. Niestety, znam takich historii mnóstwo, także z najbliższego otoczenia. Rany nie goja się nigdy, mało tego – skutki dotykają także dalszą rodzinę i znajomych…

    Polubienie

    1. Mnie poruszył ten ciąg zdarzeń w rodzinie; jaki ojciec taki syn a nawet wnuk.
      Wiesz, o ile potrafię być wyrozumiałą dla rozwodzących się małżeństw bezdzietnych, to już nie radzę sobie z krzywdą i dramatycznymi przeżyciami dzieci. Nie wyobrażam sobie, aby miało to dotknąć moje wnuki. Patrząc na ich miłość, przywiązanie do obojga rodziców, byłby to cios nie do zniesienia.

      Polubienie

      1. Gdy pracuje się w szkole, takie obrazki bywają częste i gdy z dzieckiem dzieje sie coś złego, nietypowego, od razu to widać , najczęściej przyczyna tkwi w sytuacji domowej. Dzieci sobie z tym nie radzą…

        Polubienie

        1. To znaczy, że nie nadaję się do pracy w szkole; zbyt emocjonalnie podchodziłabym do takich sytuacji. Opisana tu historia mnie dogłębnie rozwaliła, a gdybym częściej miała styczność z takimi scenami, chyba bym musiała założyć kilka blogów 🙂 biedne dzieciaki 😦

          Polubienie

            1. Hmmm> powiadasz > napić się? same straty;
              – mam bardzo słabą głowę
              – uzależniona od pierwszego toastu
              – wylaliby mnie z pracy w szkole
              – matka/babcia pijaczka – rodzina patologiczna
              – emerytura za niska na takie fanaberie

              jak to leciało;
              „Przepijemy naszej babci domek śliczny
              domek śliczny , domek śliczny
              i zrobimy z tego domku dom publiczny
              jeszcze dziś , jeszcze dziś , jeszcze dziś”

              Polubienie

  2. Żartowałam oczywiście, ale faktem jest, że w wielu stresujących zawodach jest wielu uzależnionych.
    Czasami bezsilność powoduje moralnego kaca bez picia.

    Polubienie

    1. Przyczyn uzależnienia jest wiele. Jestem z natury cholerykiem, więc do pracy z dziećmi się nie nadaję, ale „mam serce i patrzę w serce” szczególnie w sytuacji, gdy krzywda dotyczy słabych i bezbronnych. .

      Polubienie

  3. Można powiedzieć że to … samo życie….
    Dlatego cenię te małżenstwa i związki które trwają latami i są odpowiedzialne. Zaliczam do nich i mój związek.
    Pozdrawiam
    stokrotkastories.blogspot.com

    Polubienie

    1. Nie jest łatwo trwać w związku latami, bo zaliczy się niejeden kryzys zanim się dotrze charakterami;
      nie jest łatwo, ale kto powiedział [obiecał], że będzie łatwo? najważniejsza jest „odpowiedzialność”.
      pozdrawiam 🙂

      Polubienie

  4. Witaj Basiu.
    O przyczynach rozwodu napisano dużo,więc prochu nie wymyślę.
    Ale niezaprzeczalnym faktem jest to,co napisałaś:
    ” Dziecko nie jest w stanie pojąć dylematów dorosłych. Nie da się przejść przez rozwód bez szwanku. Nawet jeśli dziecko nie daje po sobie poznać, że przeżywa rozstanie rodziców, to w głębi jego serca dzieją się rzeczy rzeczy nie do wyobrażenia.”
    Dorośli sobie poradzą.
    Dziecko(dzieci)nie.
    Pozdrawiam serdecznie.

    Polubienie

    1. Józefie wiele zależy od wrażliwości dziecka; jedne przeżywać to będą bardziej inne mniej, ale wszystkie poniosą skazę na psychice.
      Mnie zastanawia jedno; dzieci z rozbitych małżeństw winny w życiu dorosłym dmuchać na zimne, aby na gorącym się nie sparzyć. Zaś życie pokazuje, że rzadko udaje się im wytrwać w jednym związku.
      To nie jest tak, że się wymądrzam, gdyż moje małżeństwo również dotykały kryzysy, ale wtedy szukałam pomocy u Boga i powierzałam nasze problemy Maryi. Miałam ogromne wsparcie modlitewne ze strony swej Mamy. Dziś wiem, że sami byśmy sobie nie poradzili.

      Polubienie

  5. ja jestem wdzięczny swoim rodzicom, że rozstali się z klasą, /przy okazji biorąc rozwód, rzecz jasna/, uchronili mnie w ten sposób od krzywdy, którą bym poniósł, gdyby tkwili w sztucznej sytuacji martwego związku, nie musiałem oglądać gry pozorów, która w takie związki jest wpisana i uczyć się takich nieautentycznych relacji…
    aczkolwiek na samy początku trochę bolało, była chwila płaczu, w końcu miałem wtedy ok. 10 lat, ale wcale się nie obwiniałem o ich rozstanie i nikt inny mnie nie obwiniał… wszystko mi wytłumaczono jak należy, adekwatnie do wieku i umiejętności pojmowania, a gdy byłem starszy również stopniowo poznawałem dalsze detale sytuacji… tu nie było żadnej patologii, narkotyków /np. alkoholu/, żadnej przemocy domowej… po prostu uznali, że dalsze ich bycie razem nie am sensu… a mnie to wszystko wyszło na dobre, bo moje związki /poprzednie i obecny/ oparte są na autentycznych, pozytywnych relacjach…
    oczywiście nie uważam, że trzeba się rozstawać przy pierwszym kryzysie, to by była gruba przesada, ale jeśli wszystkie możliwości uratowania tego związku zostały wyczerpane, to nie wolno tkwić w takim związku na siłę, bo dla dziecka wyjdzie wtedy więcej złego, niż dobrego…
    p.jzns 🙂

    Polubienie

    1. Piotrze > wiele zależy od wieku dziecka przy rozwodzie rodziców oraz wrażliwości psychicznej. Myślę, że każde dziecko przeżywa rozłąkę rodziców; jedne więcej drugie mniej. .
      Mnie zastanawia bardziej ta powtarzalność sytuacji;
      Twoi rodzice rozwiedli się;
      Ty zaliczyłeś już drugi związek [oby szczęśliwie] ;
      a Twoje dzieci ? czy będą potrafiły wyeliminować ryzyko rozwodu?
      czy zanim wejdą w związek będą potrafili podjąć odpowiedzialną [za siebie i za partnera] decyzję?
      to się robi taki łańcuszek niedopasowania albo nieprzemyślenia decyzji;
      a wydawałoby się, że dzieci ze związków „z przejściami” winny dmuchać na zimne,
      aby na gorącym się nie sparzyć.

      Polubienie

      1. trwałość związku nie jest celem, a jedynie ewentualnym skutkiem, zaś długość jego trwania nie jest żadną miarą jego szczęśliwości… jest całe mnóstwo związków, które istnieją na siłę, „aby był związek”, które wcale nie są szczęśliwe, tylko obie strony przez lata męczą się ze sobą… czy „wytrwanie” w takim związku przez te lata to ma być powód do radości?…
        wspomniałaś o odpowiedzialności… to bardzo ważna sprawa, ale odpowiedzialność to także umiejętność podjęcia decyzji o rozstaniu dla dobra dziecka właśnie…

        Polubienie

        1. Był taki czas, kiedy mój związek [małżeństwo] trwał „na siłę„. Nie udało się nam uniknąć kryzysów w małżeństwie. Wtedy wydawało się, że rozwód nie tylko uwolni nas od siebie, ale też rozwiąże nasze problemy. To tylko wydawało się, wszak RAZEM łatwiej było te problemy pokonać, rozwiązać. Przede wszystkim warto było trwać „na siłę” przez jakiś czas, choćby tylko przez wzgląd na dzieci. Synowie do dziś są bardzo za ojcem, chyba bardziej niż za mną.
          Dziś nie wyobrażam sobie innego partnera przy moim boku.

          Polubienie

  6. Basiu,doprecyzuję bo poruszyłaś wg mnie bardzo ważny temat.
    Po piersze primo :
    Termin dzieci jest zbyt ogólny.Dziecko może być np.roczne ,pięciolatek 18-latek,a nawet starsze.Tak samo mają różną wrażliwość.Pisząc,że dzieci sobie nie poradzą miałem na myśli małe dzieci,bo tych najbardziej mi szkoda.
    Jestem przeciwnikiem rozwodów,bo skoro się pobraliśmy to musiało nas coś łączyć.Kryzysy małżeńskie to normalna rzecz,ale można przy odrobinie dobrej woli sobie z nimi radzić.
    W moim małżeństwie było i nadal jest różnie.Raz z górki raz pod górkę.Ale za dwa lata będziemy świętować okrągłą 50-tkę wspólnego pożycia.
    Co do dzieci z rozbitych związków.Zgadzam się z tym:
    „Zaś życie pokazuje, że rzadko udaje się im wytrwać w jednym związku”.
    Skąd mogą wiedzieć czym jest normalna rodzina?
    Więc najczęściej powielają schemat:Rodzice się rozwiedli,to dlaczego ja nie mogę?
    Pozdrawiam serdecznie.

    Polubienie

    1. Myślę Józefie, że tak to właśnie działa; rodzice się rozwiedli, to świat się nie zawali, jak i ja wezmę rozwód. Autorytet rodziców i ich przykład [wzór] ma wpływ [jak duży – nie wiem] na nasze decyzje.
      Nasz wnuczek niewyraźnie mówi, ale już śpiewa;
      Co Tata mi powie, co na to odpowie mi dziś? Co powie Tata?…
      Podobnie bywa przy rozwodach dzieci, też mają gdzieś z tyłu głowy pytanie;
      co mama powie?; co tato na to powie?
      a gdy powielają ten schemat, to już nie ma żadnych oporów;
      moje życie i ja o tym decyduję.

      Polubienie

Możliwość komentowania jest wyłączona.