KIEDY…

„Wy będziecie się smucić, ale smutek wasz przemieni się w radość…”J 16, 16-20


Chwila refleksji obficie zroszona łzami;

Jezus zapowiada swoją śmierć i zmartwychwstanie, ale nie wprost. Mówi o odejściu, które napełni apostołów wielkim bólem, i o swoim powrocie, który ból przemieni w radość.

Czasem i nasz płacz jest tak wielki, że trudno nam w przyszłą radość uwierzyć. Słuchając Jezusa, razem z uczniami mówimy: „Nie rozumiemy tego„. Ale choć Chrystus nie zabierze od nas każdego smutku, jednak na końcu obdarzy nas wielką radością już na zawsze.

KIEDY Panie mój smutek, ból i łzy przerodzą się w radość??? Panie> czy testujesz moją psychiczną wytrzymałość? Panie> „…bądź wola Twoja…” ale dlaczego to tak boli ???

ZAWIESZAM BLOGA…

Zamieniłam widoczność bloga z publicznego na prywatny, uznałam to za sposób na zawieszenie bloga. Otrzymałam na maila prośby o dostęp do prywatnego bloga. To nieporozumienie, gdyż nawet prywatnie nie zamierzam na nim nic pisać. Swoją żałobę muszę po swojemu „przetrawić”; wypłakać, wykrzyczeć i przeboleć. Mimo szczerych intencji współczucia, niektórzy „pocieszacze” dolewają oliwy do ognia.

W obecnej sytuacji, nie nadaję się do roli słuchacza o cudzych chorobach i żałobach, o cudzych zmartwieniach, problemach bądź troskach. Żadne „dobre rady” i różne przykłady, jak to inni znoszą swoją dolę i niedolę, nie są w stanie ulżyć memu cierpieniu. Przebrała się czara goryczy; bo ileż można – zmagając się ze swoim ogromnym bólem rozdzierającym serce – wysłuchiwać opowieści; co komuś dolega, z czym się zmaga, bądź jak sobie radzi w życiu; dlatego staram się rozmowy telefoniczne ograniczać ; unikam ludzi, zaś kontakty z bliskimi dopuszczam tylko w razie konieczności. PRZEPRASZAM, lecz moja odporność psychiczna i emocjonalna jest na wyczerpaniu. Dziękuję Wam za wsparcie i życzliwość.

Spraw Panie …

„Nastały już ciemności, a Jezus jeszcze do nich nie przyszedł; jezioro burzyło się od silnego wichru” (J 6,17-18)

Czasem tak jest w naszym życiu. Ciemno. [Ciemność zewsząd mnie ogarnia]. To mogą być ciemności w chorobie, wielkiej samotności, czy w innych życiowych dramatach. A Jezusa nie ma obok. Tak przynajmniej nam/mi się wydaje. Nie płynie z nami. A przecież obiecywał, że będzie. Obiecywał? Teraz, gdy jest tak ciemno w życiu, wszystko wydaje się niepewne. Może wcale nie obiecywał, może nam się to wszystko wydawało. A jeśli w ogóle Go nie ma? Szatan lubi takie sytuacje. Zwijasz/zwijam się z bólu, a diabeł radośnie ogonem zamiata. Podpowiada złe myśli. Czujesz/czuję, jak zaczyna ogarniać mnie rozpacz. Jezusa nie ma i wszystko wskazuje na to, że już nic się nie zmieni.

A gdy uczniowie przepłynęli około 30 stadiów, zobaczyli Jezusa kroczącego po wodzie. Tutaj się Go nie spodziewali. Może w głębi serca mieli nadzieję, że na drugim brzegu będzie czekał, choć druga łódź nie płynęła, ale nie tutaj, na środku jeziora. Przestraszyli się więc, chyba bardziej samego Jezusa niż ciemności, aż Jezus musiał ich uspokajać. „To ja jestem, nie bójcie się”. A łódź nagle znalazła się już na brzegu.

Jezus w chwilach ciemności przychodzi czasem z zupełnie innej strony niż się spodziewamy. I w innej chwili, niż moglibyśmy oczekiwać. To dlatego tak łatwo nam uwierzyć, że Go nie ma w pobliżu. Jezus chodzi innymi drogami niż nasze myśli. Ale zawsze jest obok nas. Gdy zawołamy z wiarą – uchwyci nasze wyciągnięte ręce i obdarzy nas tym, co w tej chwili jest nam najbardziej potrzebne. [ B. Szewczyk]

BŁAGAM ; PRZYJDŹ PANIE JEZU i spraw bym poczuła Twoją obecność…zanim pogrążona w czarnych myślach postradam zmysły; zanim utonę w morzu łez…proszę> przyjdź Panie bym mogła poczuć, że Jesteś przy mnie i bym mogła zawołać> JEZUS JEST przy mnie…mężu możesz spoczywać w pokoju. Amen.

Bóg mnie kocha…

Pierwsza wiadomość jest tak dobra, że aż trudno w nią uwierzyć. BÓG CIĘ KOCHA. Osobiście i bez warunkowo. Jeśli przyjmiesz tę MIŁOŚĆ, ona zacznie układać ci życie w sensowną drogę. Zaczniesz żyć….W głębi serca każdy z nas pragnie być kochany, akceptowany bez zastrzeżeń, przyjęty, przytulony i… pochwalony. Zwłaszcza gdy cierpi różne katusze, które ranią ciało, serce i duszę. Te święta Wielkiej Nocy były dla mnie inne, bardzo zmienione, nietypowe. Od pół wieku po raz pierwszy spędziłam je oddzielnie z mężem. On w klinice, a ja z rodziną syna. Radość ze Zmartwychwstania Pana zmieszana z echem pieśni Wielkiego Piątku; ” W krzyżu cierpienie, w krzyżu Zbawienie; w krzyżu miłości nauka….” Jak w obliczu cierpienia wierzyć w Boże miłosierdzie??? Nie wystarczy wierzyć w Boga [szatan także wierzy w istnienie Boga]; ale trzeba jeszcze doświadczyć miłości Boga…aby pojąć sens cierpienia.

Wielki Czwartek…

Chrześcijaństwo rodzi się w Wieczerniku. Tam rozgrywa się apogeum dramatu. Jeszcze jest czas aby spisać TESTAMENT. EUCHARYSTIA- OSTATNIA WIECZERZA. Jutro Testament zostanie nam przekazany z Krzyża.

U mnie trudny czas próby. Realizuję powiedzenie; „jak trwoga to do Boga”. Odkąd sięgam pamięcią, moje życie obfituje w takie trwogi, dlatego kurczowo trzymam się ręki Matki Boga.

A póki co, trwa huśtawka nastrojów; najpierw groza, po niej dobrze, a za chwilę źle…trzymajcie się i wybaczcie, że zamilknę. Zdrowych, radosnych i błogosławionych Świąt Wam życzę.

Niedziela Palmowa…

P.S. TA NIEDZIELA PALMOWA, TO OSTATNI DZIEŃ POBYTU MĘŻA W DOMU. Wyruszył wtedy do kliniki i już więcej do domu nie wrócił. A tu każda cegła, każda najmniejsza rzecz jest jego dziełem i….bolesnym wspomnieniem.

Wielki tłum, który przybył na święto, usłyszawszy, że Jezus przybywa do Jerozolimy, wziął gałązki palmowe i wybiegł Mu naprzeciw. Wołali: Hosanna! Błogosławiony, który przychodzi w imię Pańskie”, oraz „Król izraelski!”.
A gdy Jezus znalazł osiołka dosiadł go, jak jest napisane: „Nie bój się Córo Syjońska! Oto Król twój przychodzi, siedząc na oślęciu”.

P.S. muszę zrobić przerwę w blogowaniu; nie wiem na jak długo. NIC NIE WIEM…

„Jak Bóg mógł pozwolić na coś takiego?”

PO ZAMACHU w USA 11.09.2001 córka słynnego pastora Billy Grahama w wywiadzie telewizyjnym na pytanie: „Jak Bóg mógł pozwolić na coś takiego?” odpowiedziała:
Jestem przekonana, że Bóg jest do głębi zasmucony z tego powodu, podobnie jak i my, ale od wielu już lat mówimy Bogu, żeby wyniósł się z naszych szkół, z naszych rządów oraz z naszego życia. Bóg jest Dżentelmenem, jestem przekonana, że w milczeniu wycofał się.
Jak możemy się spodziewać, że Bóg udzieli nam swojego błogosławieństwa i ochroni nas, skoro my żądamy, aby On zostawił nas w spokoju?

Zobaczmy – myślę, że zaczęło się to wówczas, kiedy Madeline Murray O’Hare (wojująca feministka i aktywistka ateizmu) narzekała, że nie chce żadnych modlitw w naszych szkołach, a my powiedzieliśmy OK.
Potem ktoś powiedział, żeby lepiej nie czytać Biblii w szkole…..
Biblii, która mówi: nie zabijaj, nie kradnij, kochaj swego bliźniego
jak siebie samego.
A my powiedzieliśmy OK.
Następnie doktor Benjamin Spock powiedział, że nie powinniśmy dawać klapsa dzieciom, kiedy się źle zachowują, ponieważ ich małe osobowości się zniekształcają i możemy zniszczyć u nich szacunek do samych siebie (syn dra  Spock’a popełnił samobójstwo). A my powiedzieliśmy, że ekspert wie, o czym mówi.
Dlatego powiedzieliśmy OK.
Po czym ktoś powiedział, że lepiej by było, aby nauczyciele i wychowawcy nie karali naszych dzieci, kiedy się źle zachowują. Dyrektorzy szkół powiedzieli, że lepiej by było, aby żaden pracownik tej szkoły nie dotykał uczniów, kiedy się źle zachowują, ponieważ nie chcemy złej opinii i z pewnością nie chcemy być zaskarżeni do sądu. Choć istnieje ogromna różnica między karaniem i dotykaniem, biciem, upokarzaniem, itd. A my powiedzieliśmy OK.
Następnie ktoś powiedział – pozwólmy naszym córkom na aborcję – jeśli chcą. Nawet nie muszą o tym mówić swoim rodzicom.
A my powiedzieliśmy OK.
Po czym ktoś mądry z rady szkoły powiedział; ponieważ chłopcy i tak będą chłopcami, więc i tak będą to robić, dajmy naszym synom tyle kondomów, ile chcą. aby mogli zażywać tyle radości ile chcą, a my nie będziemy musieli mówić ich rodzicom, że otrzymują je w szkole. A my powiedzieliśmy OK.
Po czym niektórzy z wyższych wybranych urzędników powiedzieli, że to nieważne, co robimy prywatnie, dopóki wykonujemy naszą pracę. Zgadzając się z nimi powiedzieliśmy, że nie obchodzi mnie to, co kto, łącznie z prezydentem, robi prywatnie, dopóki ja mam pracę, a ekonomia jest OK.
Po czym ktoś powiedział – drukujmy czasopisma ze zdjęciami nagich kobiet i nazwijmy to zdrowym, trzeźwym podziwem dla piękna kobiecego ciała. A my powiedzieliśmy OK.
Po czym ktoś inny poszedł o krok dalej z tym podziwem i opublikował zdjęcia nagich dzieci, a następnie jeszcze jeden krok dalej i udostępnił je w Internecie.

A my powiedzieliśmy – OK, oni są upoważnieni do swobodnego wyrażania swoich preferencji.
Po czym przemysł rozrywkowy rozpoczął produkcję widowisk TV i filmów promujących przemoc, profanacje, zakazany seks. Rozpoczął nagrania muzyki zachęcającej do gwałtu, narkotyków, zabójstwa, samobójstwa oraz satanizmu. My powiedzieliśmy, że to tylko rozrywka i to nie ma żadnych szkodliwych skutków, w każdym razie nikt nie traktował tego poważnie, więc idziemy do przodu.

Teraz nasze dzieci nie mają sumienia. Dlatego nie wiedzą, co jest dobre, a co złe, i dlaczego nie martwi ich zabijanie obcych, kolegów z klasy oraz samych siebie? Prawdopodobnie, gdybyśmy nad tym długo i wystarczająco mocno myśleli, moglibyśmy zgadnąć. Ja myślę, że ma to wiele wspólnego z tym, że „Zbieramy to, co zasialiśmy.”

To śmieszne, jak prostym jest dla ludzi wyrzucić Boga, a potem dziwić się, dlaczego świat zmierza do piekła.
To śmieszne, jak bardzo wierzymy w to, co napisane jest w gazetach, a poddajemy w wątpliwość to, co mówi Biblia.
To śmieszne, jak bardzo każdy chce iść do nieba, pod warunkiem, że nie będzie musiał wierzyć, myśleć, mówić, ani też czynić czegokolwiek, o czym mówi Biblia.
To śmieszne, jak ktoś może powiedzieć „Wierzę w Boga” i nadal iść za szatanem, który, tak a’propos również „wierzy” w Boga.
To śmieszne, jak łatwo osądzamy, ale nie chcemy być osądzeni.
To śmieszne, jak możesz wysyłać tysiące „dowcipów” przez e-mail, które rozprzestrzeniają się jak nieokiełzany ogień, ale kiedy zaczynasz przesyłać przesłania dotyczące Boga, ludzie dwa razy zastanawiają się, czy podzielić się nimi.
To śmieszne, jak wiadomości sprośne, bezwstydne, pikantne i wulgarne swobodnie przenoszą się w cyber-przestrzeni, lecz publiczna dyskusja o Bogu w szkole i w miejscu pracy jest tłumiona.

To śmieszne, jak ktoś może być wyznawcą Chrystusa w niedziele, a przez resztę tygodnia jest niewidzialnym chrześcijaninem.
To śmieszne, że kiedy przeczytasz tę wiadomość, nie wyślesz jej do zbyt wielu osób z twojej listy adresowej, ponieważ nie jesteś pewny, w co wierzą lub co pomyślą o tobie, kiedy im to wyślesz.
To śmieszne, jak bardzo mogę być przejęty tym, co inni ludzie pomyślą o mnie, zamiast tym, co Bóg o mnie pomyśli.
Co myślisz???

(Ps. Jeśli chcesz przekaż to dalej, jeśli uważasz, że warto. Jeśli nie, to wyrzuć…Nikt się o tym nie dowie. Lecz jeśli to wyrzucisz, nie stój z boku i nie narzekaj nad fatalnym stanem tego świata! „)

https://www.parafiagomunice.pl/index.php/8-aktualnosci/130-po-co-jest-religia-w-szkole

A teraz warto byłoby ten tekst przenieść na nasze, polskie podwórko i porównać, co aktualnie wyprawia w naszym kraju lewica i koalicja 13 grudnia??? Hulaj dusza piekła nie ma, dlatego pigułka dzień „po” dla małolatów na życzenie; aborcja na życzenie; eutanazja na życzenie; in vitro [wszczepianie „pasożyta”> „Płód jest pasożytem” wg dr Anny Orawiec > do macicy kobiety] na życzenie; wyuzdanie, nieokiełznane żądze; zgorszenie; przekleństwa i wulgaryzmy; wszechobecne kłamstwo, fake newsy; religia won ze szkoły; i.t.d. Diabeł myśli i kombinuje, co by tu jeszcze podsunąć człowiekowi, aby razem dobrze się bawili. W imię WOLNOŚCI, którą Bóg dał człowiekowi. Boże dary; wolna wola i rozum; niech więc z tych darów każdy korzysta, zanim przyjdzie zdać rachunek ze swego życia. ,,Mówi głupi w swoim sercu: Nie ma Boga’’ i nie o brak wiedzy tu chodzi, lecz o owoce notorycznego łamania norm moralnych i pychy człowieka oraz działania złego ducha, który „jest kłamcą i ojcem kłamstwa” (J 8,44) i wszelkimi sposobami próbuje zafałszować w ludzkiej świadomości prawdę o Bogu i o człowieku…”Jak Bóg mógł pozwolić na coś takiego?” Holokaust; wojna na Ukrainie; wojna w Strefie Gazy; katastrofa smoleńska i inne dramaty współczesnego świata. Człowiek wyrugował Boga z przestrzeni życiowej, by teraz bezczelnie pytać: ” gdzie był/jest Bóg”? ??

Konflikty z sumieniem

Nieraz krzyczałem na moje sumienie:
Przestań gadać! Zamilknij!
Bo ja się nie zmienię”.

Jan Sztaudynger

Nowy rekord…

Tak rośnie zadłużenie Skarbu Państwa. Nowy rekord

Wiadomość nie ze „szmatławca”.

Zadłużenie Skarbu Państwa (państwowy dług publiczny, PDP) wzrosło o 1,5 proc. w miesiąc i wyniosło około 1 bln 385 mld zł na koniec lutego 2024 r. — podało Ministerstwo Finansów, prezentując szacunkowe dane. Oznacza to przyrost w miesiąc o 19,9 mld zł [ już nie za czasów PiS-u, lecz za rządów koalicji 13 grudnia].

Obecne poziomy PDP są rekordowe w historii Polski. Jeszcze na koniec 2021 r. było to około 1149 mld zł, rok wcześniej 1112 mld zł, a na koniec 2019 r., ostatnim przed pandemią, 991 mld zł. Na końcu 2015 r. było to 877 mld zł. Trudno się jednak dziwić wzrostowi nominalnego długu, biorąc pod uwagę tempo wzrostu gospodarczego, inflacji czy wielkość wydatków i dochodów (większy deficyt zwiększa potrzeby pożyczkowe). Kluczowe są m.in. struktura długu (termin zapadalności, waluta, rodzaj inwestorów), koszty jego obsługi i wielkość w stosunku do PKB.

Czeka nasz kraj utrata SUWERENNOŚCI ZA… DŁUGI. A rząd zamiast harować; lubi balować; zabawa trwa w najlepsze; w różne komisje; podchody, zemsty, oskarżenia; Tusk rozważą, co by tu jeszcze wywalić do góry nogami i przejmując się przepisami; niezaspokojona żądza nieograniczonej władzy [jak u Putina] różne zmiany wymyśla; z Sejmu zrobiono „mam talent” i tak dalej… ; no i bawią się władzą w najlepsze nasi pryncypałowie, jak na Titanicu, tam też bawiono się do końca. Tym razem do naszego końca; końca POLSKI.

Są granice…

Są granice, których nie powinno się przekraczać”

Prokurator Ewa Wrzosek w swoim komentarzu stwierdziła: „Szanujmy swoją inteligencję. Albo chociaż cudzą. Przyda się” i opatrzyła wpis hasztagiem .

Wpis Wrzosek „wywołał falę komentarzy, których autorzy już wprost kwestionują to, czy minister jest naprawdę chory, a jeśli już jest chory, to czy naprawdę ciężko„.

Według „Rz„, „to już nie są wpisy, które «nie przekraczają granicy dobrego smaku» (jak o swoim wpisie mówi prokurator Wrzosek)”. „To już szarganie świętości w imię nienawiści tak pierwotnej, że wykraczającej poza ramy tego, co określamy mianem zachodniej cywilizacji” – uważa autor artykułu.

Ta kobieta jest podobno człowiekiem wymiaru sprawiedliwości. Strzeż nas Panie Boże przed takimi ludźmi, którzy z nienawiści łamią wszelkie zasady życia społecznego. Ze względu na swoje umiejscowienie są też zalążkiem siania nienawiści u innych. Niestety taką figurą jest także Tusk, który z lubością podsyca u swoich zwolenników takie emocje. Zamiast budować, ci ludzie z premedytacją tylko rujnują; zioną nienawiścią i stają się sędziami; gotowi dokonać samosądu, linczu i to na chorym człowieku. Niczym hieny cmentarne rzucili się komentatorzy oceniać stan zdrowia Z. Ziobry. Wylał się hejt na chorego człowieka. Wśród Ślązaków znane jest powiedzenie; „Pan Bóg nierychliwy, ale sprawiedliwy” wcześniej czy później wytknie takie podłe zachowanie wobec bliźniego. „Nie czyń drugiemu, co tobie niemiłe”.

POwiedziałabym ZBYDLĘCENIE obyczajów. Kiedyś nazywało się to kindersztubą. Ludzie WYCHOWANI wiedzieli co wypada, a co NIE wypada. Nawet jeżeli coś komuś chodzi po chorej głowie, to nie musi się z tą swoją przypadłością obnosić. Każdy może znaleźć się w położeniu Ziobry... nikomu nikt nie powinien życzyć śmierci... choć każdy powinien pamiętać, że do nas przyjdzie. Empatia to objaw człowieczeństwa. Są sytuacje, gdy kogoś karcimy… ale też są sytuacje, gdy Ktoś potrzebuje wsparcia. Przypominamy sobie o tym, gdy sami potrzebować będziemy zwykłej, ludzkiej wrażliwości i życzliwości.