Bóg mnie kocha…

Pierwsza wiadomość jest tak dobra, że aż trudno w nią uwierzyć. BÓG CIĘ KOCHA. Osobiście i bez warunkowo. Jeśli przyjmiesz tę MIŁOŚĆ, ona zacznie układać ci życie w sensowną drogę. Zaczniesz żyć….W głębi serca każdy z nas pragnie być kochany, akceptowany bez zastrzeżeń, przyjęty, przytulony i… pochwalony. Zwłaszcza gdy cierpi różne katusze, które ranią ciało, serce i duszę. Te święta Wielkiej Nocy były dla mnie inne, bardzo zmienione, nietypowe. Od pół wieku po raz pierwszy spędziłam je oddzielnie z mężem. On w klinice, a ja z rodziną syna. Radość ze Zmartwychwstania Pana zmieszana z echem pieśni Wielkiego Piątku; ” W krzyżu cierpienie, w krzyżu Zbawienie; w krzyżu miłości nauka….” Jak w obliczu cierpienia wierzyć w Boże miłosierdzie??? Nie wystarczy wierzyć w Boga [szatan także wierzy w istnienie Boga]; ale trzeba jeszcze doświadczyć miłości Boga…aby pojąć sens cierpienia.

17 myśli na temat “Bóg mnie kocha…

    1. Byłam tak zajęta, że nie pamiętałam o rocznicy śmierci J.P.II;

      za to dostąpiłam Bożego miłosierdzia; wczoraj męża wypisano z kliniki;

      teraz jest ci on mój i tylko mój 🙂 🙂 🙂

      jego koledzy z sali „załapali się” na reoperację…

      pozdrawiam Was 🙂

      Polubione przez 1 osoba

  1. Przepraszam, ja nie byłam w stanie składać życzeń, nawet nie bardzo odpowiadałam na składane mnie. Byłam w totalnej rozsypce. Basieńko, dużo o Tobie myślałam, nawet bardzo dużo, bo okazało się, że mamy w rodzinie paskudztwo u młodej osoby. I myślałam o wszystkich, którzy tak, jak nasza rodzina, martwią się stanem zdrowia najbliższych. (Nie, nie chodzi o moją córkę, ale o bliską rodzinę). A Ty byłaś „na podorędziu” myślowym.

    Nie mogę uwierzyć, że to już dziewiętnaście lat…

    Polubione przez 2 ludzi

    1. Wielkie dzięki za wsparcie „myślowe”; pomogło;

      wczoraj 5 godz. czekałam na wypis męża z kliniki, dlatego nie było mnie na internecie; potem od apteki bo leki nie w każdej dostępne; trochę byłam umordowana; ale warto było;

      mąż był na sali 3 osobowej i jego dwaj koledzy z sali załapali się na reoperacje, a męża póki co, to ominęło 🙂 teraz szukam sanatorium dla męża; pozdrawiam Was serdecznie 🙂

      Polubione przez 1 osoba

      1. Bogu dzięki. A jak się mąż czuje,Basiu?Odczuł poprawę?

        Mój kiedyś był w sanatorium w Świnoujściu, był zadowolony, ale miasto pełne niemców, bo u nas tańszy handel i usługi.

        Polubienie

        1. Za wcześnie na odczucie poprawy; póki co, mąż bardzo obolały; potrzebuje mojej pomocy;

          za to udało mi się zaklepać (bez nerwów) termin zdjęcia szwów oraz wstępny termin przyjęcia do sanatorium – w górach; ku zadowoleniu męża, bo to blisko jego rodzinnych stron 🙂

          Polubione przez 1 osoba

          1. wszystko ma plusy i minusy, wszak ten termin zahacza o długi, majowy weekend, a to oznacza że przez 5 dni nie będzie zabiegów; jak się nie ma co się lubi, to się lubi, co się ma > innego wyjścia nie ma 😦

            Polubienie

  2. Ja bez zmian poszukuję drogi do Boga. Nie mam pojęcia na jakim etapie jestem. Nie wiem czy się zbliżam czy oddalam. No cóż, tak bywa.

    Niedługo tak będę mówił czy pisał, że za moich czasów to wszystko było inne (niekoniecznie lepsze). 🙂

    Zdecydowanie. Jak oglądam bajki, które dzieli czasem parę lat nawet to widać różnice techniczne, różnice w przekazie itp.

    Na razie nie mam nic ciekawego do opisania, wiosenne porządki jeszcze jakieś mam w domu. Ot co. Ale w sumie jakoś tam do przodu idę. 🙂

    Pozdrawiam!

    Mozaika rzeczywistości (mozaikarzeczywistosci.blogspot.com)

    Polubienie

    1. Piszesz> „ale w sumie jakoś tam do przodu idę>>>” do jakiego celu zdążasz? ??? co jest Twoim CELEM ???

      Życzę Ci Piotrze abyś prędko znalazł drogę do Boga;

      5 kwietnia zmarł mój mąż;

      wczoraj odbył się jego pogrzeb; bez wiary i zawierzenia Bogu nie dałabym rady przez to wydarzenie przebrnąć sama i pogodzić się z losem; dla mnie po ludzku jest to nie do udźwignięcia.

      5 lat przed ślubem i 55 lat małżeństwa, jedna chwila zamieniła w NICOŚĆ. Już nic się nie liczy;

      póki co, jakoś funkcjonuję li tylko na silnych prochach; a jedyna nadzieja to taka…że Bóg mnie kocha.

      pogrążona w bólu, rozpaczy i żałobie pozdrawiam Basia

      Polubienie

Możliwość komentowania jest wyłączona.